Red Bull Salzburg śmiało można uznać za jedną z najbardziej zaskakujących ekip fazy grupowej obecnej edycji Ligi Mistrzów. Austriacka ekipa po czterech kolejkach rozgrywek Champions League zajęła bowiem w swojej grupie drugie miejsce, wyprzedzając Szachtar Donieck i Celtic. Od "Czerwonych Byków" lepsi okazali się jedynie piłkarze Chelsea, którzy zebrali siedem punktów - czyli o jedno "oczko" więcej. Tym samym rewanżowe starcie między Red Bullem a "The Blues" od początku zapowiadało się na zacięte, zwłaszcza, że w pierwszej potyczce padł remis 1-1. Liga Mistrzów. Red Bull Salzburg - Chelsea. Bramkarz staranowany już w pierwszych minutach Przed pierwszym gwizdkiem cały stadion w Salzburgu uczcił jeszcze minutą ciszy pamięć o zmarłym niedawno Dietrichu Mateschitzu, współtwórcy przedsiębiorstwa Red Bull. Potem zaczęła się gra - od razu dość ostra. Już w drugiej minucie na murawie zwijał się z bólu bramkarz Koehn, który dostał przy swojej interwencji kolanem w głowę od Havertza. Było to oczywiście zagranie nieintencjonalne, aczkolwiek bardzo nieprzyjemne... Widać było, że Chelsea od początku będzie starała się przycisnąć oponentów - w 5. minucie pierwszą poważniejszą próbę zagrożenie Koehnowi podjął Aubameyang, obsłużony podaniem przez Gallaghera. Golkiper klubu z Salzburga jednak kolejny raz wykazał się sporą czujnością. Dopiero w 9. minucie gospodarze po raz pierwszy doprowadzili do jakiegokolwiek zamieszania pod bramką Kepy Arrizabalagi - to jednak wynikało wyłącznie z tego, że wcześniej przyznano im rzut rożny. Dobre zagranie piłki ze strony Kjaergaarda nie zostało jednak zamienione w strzał. "Die Roten Bullen" w ogólnym rozrachunku mieli spore trudności, by przebijać się z futbolówką w kierunku "szesnastki" rywali - przedzierania się nieśmiało próbował m.in. Okafor, ale bezskutecznie. Na szczęście dla ekipy z Austrii Chelsea, mimo chociażby aktywności Pulisica na skrzydle, również nie skonstruowała poważniejszego ataku do momentu, w którym zegar na stadionie wybił pierwszy kwadrans. W 16. minucie zaś to zawodnik Red Bulla, Luka Suczić, oddał mocny strzał - mocny, ale niecelny, choć na plus należy mu zaliczyć fakt, że doskonale odnalazł dla siebie miejsce w pustej przestrzeni między linią pomocy i obrony "The Blues". Tak czy inaczej Kepa po jego próbie zaczynał wykopem spod własnej bramki. Kolejne chwile na murawie przebiegały nad wyraz spokojnie - obie drużyny rozgrywały piłkę raczej powoli, "box-to-box", powoli zbierając się do ataków. Ostatecznie po drobnym zamieszaniu w polu karnym Salzburga futbolówka znalazła się w okolicy 16. metra - tam dopadł do niej Kovaczić i pewnym, precyzyjnym strzałem nie dał szans Koehnowi. Było 1-0 dla Chelsea. Liga Mistrzów. Red Bull Salzburg - Chelsea. Kolejne próby Chelsea, skuteczny Koehn Trzy minuty później zespół z Londynu miał szansę na podwyższenie przewagi - po rożnym wykonywanym przez Gallaghera piłka ostatecznie trafiła na głowę Aubameyanga, który skierował ją w stronę siatki. Świetną interwencją popisał się jednak Koehn - tym lepszą, że wcześniej nastąpił rykoszet od Woebera, kapitana Red Bulla. Gospodarze, choć starali się aktywnie prowadzić ataki na połowie oponentów, nie byli w stanie w ogóle dochodzić do pozycji pozwalającym im na chociażby przećwiczenie refleksu Kepy. Była to zasługa całej formacji obronnej, a także m.in. Pulisica, który w jednej z akcji zdołał zatrzymać ofensywę Salzburga idącą lewą flanką. Widać było przy tym, że podopieczni Matthiasa Jaissle'a nie mają pomysłu na przełamanie tej swoistej "bariery". W 32. minucie za to goście pokazali kazał dobrego futbolu - po serii zagrań z pierwszej piłki futbolówka ostatecznie trafiła pod nogi Aubameyanga, który został jednak w świetnym stylu zatrzymanym przez Koehna. Swoistą odpowiedzią na tę akcję było późniejsze uderzenie Okafora - ten jednak trafił prosto w Arrizabalagę. W 36. minucie po raz kolejny na flance błysnął Gallagher - Anglik świetnie dośrodkował, ale Havertz zmarnował doskonałą szansę na podwyższenie prowadzenia, znajdując się dosłownie metr przed linią bramkową. Moment wcześniej Niemiec próbował też odgrywania piłki do któregoś z kolegów w "szesnastce", ale ewidentnie brakowało mu precyzji. W końcu w 40. minucie to Red Bull postarał się o strzał na bramkę - futbolówka trafiła do Kjaergaarda, który płaskim uderzeniem zza pola karnego trafił jednak obok słupka bramki Chelsea. Kibice na trybunach jęknęli z zawodem - nie ma się zresztą czemu dziwić, bo Duńczyk dostał nawet sporo czasu, by na spokojnie ustawić sobie piłkę. W 43. minucie po faulu Pavlovicia na Gallagherze sędzia podyktował rzut wolny. Z tego stałego fragmentu gry wykreowała się kolejna przepiękna akcja Chelsea oparta o zagrania na jednym kontakcie - ostatecznie jednak Aubameyang nie zdołał oddać strzału, skutecznie powstrzymywany przez Koehna. Wcześniej piłkę zaś odpuścili Kovaczić i Havertz, gdyż obaj wiedzieli, że są na spalonym. Jeszcze przed ostatnim gwizdkiem Koehn po raz kolejny zatrzymał strzał "Auby", prezentując naprawdę niesamowity poziom tego wieczora w Austrii. Tym samym w pierwszej połowie rezultat już się nie zmienił. Liga Mistrzów. Red Bull Salzburg - Chelsea. Odmienione "Czerwone Byki" i wyrównanie Po zmianie stron pierwsza groźniejsza szansa trafiła się gospodarzom - na lewym skrzydle piłkę udało się przejąć Woeberowi, który podprowadził akcję w kierunku bramki Kepy, ale ostatecznie nieskutecznie próbował odgrywać do Okafora. Nie minęła chwila i po kolejnej próbie ataku gospodarze mieli spore pretensje do sędziego - w polu karnym piłkę ręką zagrał Kovaczić, ale zrobił to ewidentnie niechcąco, będąc obróconym plecami do futbolówki. Tymczasem "Czerwone Byki" wyglądały już zupełnie inaczej, niż w pierwszej połowie - w 49. minucie piłkarze austriackiego klubu doskonale wywalczyli sobie piłkę w środkowej strefie. Potem świetnym rajdem na lewej flance ruszył Woeber, który bezbłędnie odegrał piłkę do Adamu. Ten dołożył swoją nogę w powietrzu i nie dał szans Arrizabaladze - było 1-1. Widać było, że ekipie z Red Bull Arena zależało na tym, by pognębić oponentów - po chwili jednak strzał Suczicia został zablokowany. "The Blues" nie pozostawali dłużni - najpierw jednak Koehn po raz kolejny powstrzymał Aubameyanga, a potem strzał Jorginho głową został wybity praktycznie z linii bramkowej. Podrażniona Chelsea starała się stłumić entuzjazm przeciwników - m.in. dobrą okazję miał przed sobą Pulisic, ale wzięty w "kleszcze" przez dwóch defensorów Red Bulla nie zdołał nawet kopnąć futbolówki w kierunku bramki. Niemniej pierwsze 10 minut po przerwie to była prawdziwa walka "cios za cios". W 62. minucie Szeszko - który dosłownie chwilę wcześniej zameldował się na murawie - przełamał pewien impas i przymierzył się do strzału z dystansu. Na nieszczęście dla "Die Roten Bullen" ta próba była mocno niecelna - zresztą spore pretensje do swojego kolegi miał Okafor, który czekał na podanie w dogodnej pozycji. Liga Mistrzów. Red Bull Salzburg - Chelsea. Kai Havertz stawia kropkę nad "i" Swoją szansę wykorzystał za to Havertz, który w 64. minucie uderzył w przepięknym stylu zza pola karnego. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do siatki, nie dając tym razem szans Koehnowi. Tym samym gospodarze znów wrócili na pozycję ekipy "ścigającej" rywali. Po paru chwilach sposobność do wyrównania miał Okafor - Szwajcar w zasadzie z rogu "szesnastki" posłał mocny strzał tuż obok Cucurelli, ale futbolówka trafiła wprost w ręce Kepy, który prezentował się w meczu bardzo pewnie. Potwierdził to również i przy kolejnym ataku Red Bulla - Szeszko znów doskonale przymierzył, ale jego płaskie uderzenie zostało wybite przez Hiszpana. Mimo wszystko i Arrizabalaga był w stanie się pomylić - w 69. minucie źle wyszedł do górnej piłki i nie dość, że zagroził swojemu zespołowi utratą gola, to jeszcze zderzył się z Pavloviciem. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a akcja tak czy inaczej zakończyła się skuteczną interwencją Silvy. W 74. minucie dobić klub z Salzburga mógł Pulisic - jednak zupełnie nie trafił w piłkę będąc w polu karnym gospodarzy, a wato nadmienić, że miał naprawdę sporo miejsca, by przymierzyć się do strzału. To była ostatnia akcja Amerykanina - chwilę potem zszedł z murawy i udał się na ławkę rezerwowych. W kolejnych minutach tempo gry zdecydowanie opadło - znów obie strony powróciły do rozgrywania przede wszystkim w środkowej strefie, a wszelkie próby zbliżenia się do którejkolwiek bramki były dosyć prędko ucinane przez obronę jednej bądź drugiej ekipy. Ten stan zawieszenia ostatecznie zakończył tak naprawdę dopiero w 86. minucie Dedić, który mocnym uderzeniem wystawił bramkarza Chelsea na próbę. Trzeba przy tym przyznać, że Kepa dawał przy tym wyraźne oznaki zmęczenia i braku koncentracji, stając się mocno "elektryczny" w swoich interwencjach. Arbiter główny spotkania doliczył aż sześć minut, a patrząc na to, że Red Bull Salzburg nie odpuszczał swoim oponentom, zapowiadało to gorącą końcówkę. Na pewno gorąca była głowa Arrizabalagi, który zaczął przepychankę po tym, jak gospodarze sfaulowali Chalobaha. Hiszpan otrzymał zresztą za to żółty kartonik. Koniec końców rezultat już się nie zmienił - Chelsea wygrała na wyjeździe 2-1 z Red Bullem Salzburg i tym samym jest pewna awansu do kolejnej fazy Ligi Mistrzów - z pierwszego lub drugiego miejsca w grupie. Liga Mistrzów. Red Bull Salzburg - Chelsea. Wynik meczu i składy Red Bull Salzburg 1-2 Chelsea Gole: Adamu 49' - Kovaczić 23', Havertz 64' Żółte kartki: Suczić 48' - Gallagher 86', Arrizabalaga 90+2 Red Bull Salzburg: Koehn - Woeber (k., Ulmer 78'), Pavlović, Bernardo, Dedić - Kjaergaard, Gourna-Douath, Seiwald - Suczić (Szeszko 61')- Okafor (Szimić 78'), Adamu (Kameri 82') Chelsea: Arrizabalaga - Cucurella, Silva, Chalobah - Sterling (Mount 89'), Jorginho (k.), Kovaczić (Loftus-Cheek 68'), Pulisic (Azpilicueta 75') - Gallagher (Ziyech 89') - Aubameyang (Broja 75'), Havertz Kliknij i zobacz tabele wszystkich grup w rozgrywkach Ligi Mistrzów!