Wspomniana sytuacja miała miejsce w 26. minucie spotkania. Po prostopadłym podaniu Luisa Suareza, do piłki ruszyli Yannick Carrasco i Cesar Azpilicueta. Obrońca Chelsea przeciął podanie i w efekcie "wysunął" piłkę swojemu rywalowi. Aby ten nie dobiegł do futbolówki i nie znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, postanowił go złapać na pograniczu pola karnego. Carrasco upadł na murawę, a włoski sędzia Daniele Orsato nie dostrzegł przewinienia. W najbliższej przerwie w grze, sytuację sprawdzali arbitrzy VAR, którzy także nie dopatrzyli się przewinienia. Naprawdę nie rozumiem tej decyzji włoskich sędziów. Sytuacja ta jest klarowna i nie ma znaczenia, że złapanie rywala było minimalne. W dynamicznych akcjach, nawet najmniejszy kontakt może spowodować upadek i tutaj właśnie mamy taki przykład. Trzymanie napastnika Atletico rozpoczęło się przed polem karnym i było kontynuowane w nim, a zgodnie z przepisami gry jest to rzut karny. Co więcej, napastnik znajdowałby się sam na sam z bramkarzem i faul ten pozbawił go realnej szansy na zdobycie bramki, a zatem powinna być także pokazana czerwona kartka dla obrońcy Chelsea. W tej sytuacji nie możemy obniżyć kartki do żółtej z racji "braku podwójnego karania", gdyż faul był wykonany przy użyciu rąk. Łukasz Rogowski