Nie tak sobie wyobrażali wtorkowy wieczór w Lidze Mistrzów zawodnicy Lyonu. Remis na własnym stadionie z Lipskiem i zwycięstwo Benfiki Lizbona z Zenitem Sankt-Petersburg zapewniły im awans. Po końcowym gwizdku piłkarze tradycyjnie mieli podejść w stronę trybuny północnej, gdzie siedzą najbardziej zagorzali kibice OL w tym grupa "Bad Gones". Nie kwapili się jednak, by celebrować awans akurat w tym miejscu. Od pewnego czasu iskrzy między drużyną a fanami. Nie chodzi tylko o wyniki poniżej oczekiwań w Ligue 1 (OL jest dopiero na siódmym miejscu). Kibice mają osobistego wroga. To brazylijski obrońca Marcelo, były piłkarz Wisły Kraków występujący pod Wawelem w latach 2008-2010. Niedawno po przegranym 1-2 meczu z Benfiką na lotnisku w Lizbonie doszło do przepychanek i sprzeczki między nim a niektórymi kibicami. Od tego czasu jest wyzywany na Groupama Stadium w Lyonie. We wtorek czara goryczy się przelała, gdy jeden z fanów machał flagą z napisem: "Marcelo, wynocha". W jego stronę pobiegł po meczu kapitan Lyonu Memphis Depay (strzelec drugiego gola w meczu), próbując mu wyrwać flagę. Natychmiast pobiegli za nim inni piłkarze, a za kibicem kolejni fani. Uformował się front do walki, omal nie doszło do bójki. Długo trwały "dyskusje" między stronami. Atmosfera była napięta. Głównym mediatorem był wychowanek klubu i bardzo lubiany w Lyonie bramkarz Anthony Lopes. - Nie potrzebuję o tym mówić. Doszło do pewnych rzeczy, ale załatwiliśmy tę sprawę między sobą. To zostanie między nami. Zobaczymy co będzie w przyszłości - mówił na gorąco Depay, były piłkarz Manchesteru United. - Czego oczekiwaliście po naszej drużynie? Że będziemy dziękować naszym kibicom, którzy obrażają nasze rodziny? - dodał. Poparł go prezes klubu Jean-Michel Aulas. - Memphis jest wielki. Jest kapitanem i wziął na siebie pełną odpowiedzialność. Nie zawsze takich ludzi się spotyka. Memphis miał rację, reagując w ten sposób - powiedział Aulas. W szatni piłkarze Lyonu byli jednak przybici tymi wydarzeniami. - Awansowaliśmy, ale nie byliśmy zadowoleni. Wszyscy piłkarze są smutni. Nie można tego akceptować - opowiadał duński obrońca Joachim Andersen. Olgierd Kwiatkowski