Tak przynajmniej zapewnia szef Juventusu Andrea Agnelli, przekonując, że trener, który doprowadził "Bianconerich" do dwóch finałów Ligi Mistrzów ciągle jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Choć - trzeba dopowiedzieć - do decydującego spotkania z prezydentem klubu jeszcze dojdzie i wtedy mają zostać ustalone warunki na kolejny sezon. Znacznie mniej pobłażania mają kibice, którzy uważają Allegriego za głównego winowajcę nieoczekiwanej porażki. I to z kilku powodów. Fani Juve, nie szczędzący wyrażania swoich opinii w mediach społecznościowych twierdzą, że trener źle przygotował drużynę do dwumeczu z Ajaksem i że źle zarządzał składem. Chodzi głównie o bardzo słaby występ Paulo Dybali. W sieci karierę robi hasztag #Allegrivattene (w luźnym tłumaczeniu: #Allegrispadaj), a także wypowiedź z konferencji, na której mówił, że "w przyszłym roku znowu spróbujemy". Tymczasem, jak twierdzi "La Gazzetta dello Sport" nad trenerem wisi - bardziej niż wcześniej - cień powrotu Antonia Conte. Kierownictwo klubu miało jednak w ostatnim czasie kontaktować się z byłym trenerem "Bianconerich", który osiągał z Juve pierwszej sukcesy w ostatniej erze nieprzerwanego panowania w Serie A. Poza krytyką jest Cristiano Ronaldo, który znowu nie zszedł poniżej swojego poziomu, dał drużynie prowadzenie, ale to nie wystarczyło. Swojej matce miał powiedzieć, że "nie może sam czynić cudów". Dlatego... czeka na wzmocnienia. A Włosi, którzy lubują się w spekulacjach, kto może odejść i kto przyjść, przewidują, że po sezonie opuszczą Turyn w pierwszej kolejności Dybala, Douglas Costa i Miralem Pjanić. Z kolei wśród potencjalnych nabytków mogliby znaleźć się: Nicolo Zaniolo (Roma), jeden z najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia we Włoszech, podobnie jak Federico Chiesa (Fiorentina), a także Samuel Umtiti (Barcelona), Ruben Dias i Joao Felix (obaj z Benfiki). Najciekawszym nazwiskiem, które się pojawia jest jednak Mo Salah, gwiazda Liverpoolu. Czy z takich wyborów Ronaldo byłby zadowolony? Na razie pewne jest, że wczesne odpadnięcie Juventusu może drogo kosztować klub. W sensie dosłownym. Nawet 33 miliony euro, które potencjalnie mogłyby wpłynąć do kasy, gdyby turyńczycy triumfowali w Lidze Mistrzów. Remigiusz Półtorak Zobacz wszystkie wyniki Ligi Mistrzów