"Przeciwko wszystkim i wszystkiemu" - napisał w mediach społecznościowych Antoine Griezmann. Francuski napastnik Atletico Madryt nie grał na Anfield Road z Liverpoolem ze względu na czerwoną kartkę w pierwszym spotkaniu na Wanda Metropolitano. Wczoraj piłkarze Diego Simeone znów walczyli w dziesięciu, bo po brutalnym ataku Felipe na Sadio Mane sędzia usunął z boiska obrońcę Atletico. Po dwóch porażkach z zespołem Juergena Kloppa mistrz Hiszpanii jest w bardzo trudnej sytuacji. Liga Mistrzów. Klopp kontra Simeone na boisku i poza nim Piłkarze Atletico i Simeone to osobliwy przypadek w europejskiej piłce. Ich waleczność i poświęcenie stało się w ostatniej dekadzie symboliczne. Zbudowali swoją pozycję na zwycięstwach z gigantami: Barceloną, Bayernem, Liverpoolem, Chelsea. Simeone został najlepiej opłacanym trenerem w światowej piłce, choć jego zespół nie gra przecież najpiękniej. Argentyńczyk drwi z politycznej poprawności - nie podał ręki Kloppowi ani po meczu w Madrycie, ani w Liverpoolu. Uważa, że trener przegranej drużyny ma prawo być sfrustrowany i wściekły, a wszelkie przyjacielskie gesty wobec rywala są wyłącznie przejawem hipokryzji. Atletico zasklepia się w przeświadczeniu, że w spotkaniach z Liverpoolem doznało jakiejś niewytłumaczalnej krzywdy, lub padło ofiarą sędziowskich spisków. Tymczasem gracze Simeone zrobili wszystko, by popsuć hitowe mecze, tyle, że sami padli tego ofiarą. Liverpool nie tylko awansował do 1/8 finału już po czterech kolejkach fazy grupowej, ale też zapewnił sobie pierwsze miejsce i prawo do rozstawienia w play off. W marcu 2020 roku, kiedy broniący tytułu w Lidze Mistrzów "The Reds" odpadli w 1/8 finału z zespołem Simeone, Klopp nie potrafił pogodzić się z faktami. - Jak to możliwe, żeby drużynie składającej się z tylu znakomitych piłkarzy dawała satysfakcję gra tak defensywna? - pytał Niemiec. Szybko dostał okazję rewanżu i ją wykorzystał. Liverpool grał wierny swoim zasadom i ani przez chwilę nie zrezygnował z frontalnego ataku wobec tak niewygodnego przeciwnika. Największe wrażenie robi jednak póki co Bayern Monachium. 17 goli zdobytych w czterech meczach, daje oszałamiającą średnią 4,25! Jak wstydliwie przy Bawarczykach wygląda Barcelona ze swoimi dwoma bramkami i średnią 0,5. Lider klasyfikacji strzelców Robert Lewandowski strzelił cztery razy więcej bramek niż Katalończycy. Tymczasem w rankingu najdroższych drużyn świata Międzynarodowego Centrum Studiów Sportowych CIES Barcelona (896 mln euro) wyprzedza Bawarczyków (890 mln). Można się spierać o wartość piłkarzy, ale od pogrążonego w kryzysie zespołu z Katalonii da się wymagać więcej. Bayern z Robertem Lewandowskim gra póki co jeszcze lepiej niż w sezonie 2019-2020, gdy jako pierwszy w historii wygrał Ligę Mistrzów bez straty punktu. Czy tę intensywność gracze Juliana Nagelsmanna utrzymają do wiosny? Wtedy może potwierdzą się słowa trenera Benficy Lizbona Jorge Jesusa, że najlepszych piłkarzy ma PSG, ale najlepszy futbol gra Bayern. Liga Mistrzów. Maszyna Nagelsmanna niszczy rywali Bawarczycy poruszają się po boisku w tempie wyższym od Liverpoolu. Ich wysoki pressing jest jeszcze bardziej morderczy dla przeciwnika. Atakują bez wytchnienia: w czterech meczach Ligi Mistrzów oddali aż 84 strzały na bramkę z tego 34 celne. Zawsze mieli większe posiadanie piłki, nawet na Camp Nou. Druga w tabeli grupy E Barcelona strzelała dotąd na bramkę rywali 39 razy z tego tylko 7 razy celnie. To pokazuje jak zespół Nagelsmanna deklasuje rywali. Juventus przeżywa rozdwojenie jaźni podobne do tego jakie jest udziałem piłkarzy Legii Warszawa. W Serie A gra fatalnie, osunął się na dziewiątą pozycję, do Napoli traci już 16 pkt. Tymczasem w Lidze Mistrzów zaliczył cztery zwycięstwa, pokonał nawet broniącą tytułu Chelsea. Zespół z Turynu można zrozumieć o tyle, że w ostatniej dekadzie nasycił się triumfami krajowymi. Był mistrzem Włoch nieprzerwanie od 2012 do 2020 roku. Tymczasem w Lidze Mistrzów zaliczył dwa przegrane finały w 2015 i 2017 roku. Poległ z Barceloną i Realem Madryt, które były wtedy w szczycie rozkwitu. Legendarny obrońca Giorgio Chiellini ma własną teorię wyjaśniającą kłopoty Juve w Serie A. Uważa, że Cristiano Ronaldo powinien odejść z klubu wcześniej niż w ostatnich dniach okna transferowego. Jego partner z defensywy Leonardo Bonucci dodaje, że gwiazda Portugalczyka tak dominowała jego kolegów z Juventusu, że zaczęło im się wydawać, iż sama jego obecność zapewni im zwycięstwa. Jak wytłumaczyć fakt, że bez CR7 zespół z Turynu tak dobrze radzi sobie w Lidze Mistrzów? Juventus to klub, który w finale Pucharu Europy przegrywał najczęściej - aż siedmiokrotnie. I tylko dwa razy zwyciężył (1985 i 1996). Rywalizacja w Europie mobilizuje go bardziej? Wyjątkiem w tej znakomitej grupie jest Ajax. Trudno twierdzić, że Liverpool, Bayern i Juventus żyją ze swojej akademii i dzięki niej odnoszą sukcesy. Zespół z Amsterdamu ma szkółkę ułożoną wzorcowo. Wychowuje piłkarzy na masową skalę i sprzedaje. Tak było po sezonie 2018-2019, gdy drużyna z Amsterdamu otarła się o finał Ligi Mistrzów. W półfinale z Tottenhamem prowadziła 3-0 i poległa. Wyniki, tabelę i terminarz Ligi Mistrzów znajdziesz tutaj!Swój cel jednak w jakimś stopniu Ajax osiągnął, bo Frankie de Jong, Matthijs de Ligt, Hakim Ziyech, Danny van de Beek zarobili dla klubu setki milionów. Barcelona zapłaciła za pierwszego 85 mln euro, Juventus za drugiego 85,5 mln, Chelsea za trzeciego 40 mln, Manchester United za czwartego 39 mln. Kolejne lata w Lidze Mistrzów Ajax miał słabsze, dziś znów się odradza. Grupa C nie jest zbyt mocna, ale dwa zwycięstwa zespołu Erika ten Haga nad Borussią Dortmund robią wrażenie. Sporting to mistrz Portugalii. Zespół z Amsterdamu rozbił go w Lizbonie 5-1. To zwiastuje, że Ajax wraca do walki o europejski szczyt? Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Skróty środowych meczów w Lidze MistrzówKoszmar Atletico. Liverpool w 1/8 finałuInter pokonał Sheriff Tyraspol