Pierwsze spotkanie tych drużyn zostało rozegrane 21 lutego w Neapolu. Wówczas prowadzenie "Dumie Katalonii" dał w 60. minucie Robert Lewandowski, ale jego zespół krótko cieszył się z takiego wyniku. Po upływie kwadransa wyrównał Victor Osimhen. Pierwsze spotkanie zakończyło się więc remisem 1:1, co sprawiało, że rewanż w Barcelonie nabierał jeszcze większych rumieńców. Tych jednak, którzy po losowaniu szykowali się na "polski" pojedynek, czekało spore rozczarowanie. Piotr Zieliński nie został przez Napoli zgłoszony do rozgrywek Champions League i nie zagrał już w pierwszym spotkaniu. Powód? Odmowa przedłużenia kontraktu z włoskim klubem. Dwa błyskawiczne ciosy Barcelony Rewanżowe spotkanie podopieczni Xaviego Hernandeza rozpoczęli naładowani pozytywną energią. Barcelona grała wysokim pressingiem i w pierwszych minutach kompletnie zdominowała przeciwnika. Już w pierwszej akcji meczu po kombinacyjnej akcji Robert Lewandowski wyłożył piłkę Ferminowi Lopezowi, a ten podał ją do Lamine Yamala. Uderzenie 16-latka przeleciało ponad poprzeczką. W kolejnych minutach aktywny był zwłaszcza Lopez. W 9. minucie uderzył niecelnie po kolejnym podaniu Lewandowskiego, ale sześć minut później już się nie pomylił. To właśnie wtedy Barcelona rozegrała świetną akcję po lewej stronie. Joao Cancelo podał prostopadle do Raphinhii, a ten zagrał wsteczne podanie w pole karne. Tam Fermin Lopez miał bardzo dużo miejsca i uderzył nie do obrony - 1:0 dla Barcy! Dwie minuty później było już 2:0. "Duma Katalonii" poszła za ciosem i wkrótce kontratak we wspaniałym stylu wyprowadził Yamal. Akcję strzałem w słupek zwieńczył Raphninha, ale czujny przy dobitce był Joao Cancelo. To on w 17. minucie podwyższył wynik meczu. Napoli odpowiedziało przed przerwą Szybko zdobyte dwubramkowe prowadzenie jakby rozluźniło Barcelonę, a piłkarze Napoli - którzy przez pierwszych 20 minut nie mieli nic do powiedzenia - zaczęli powoli dochodzić do głosu. Gdy na zegarze mijało pół godziny gry kontaktową bramkę, w jednej z pierwszych akcji gości, zdobył Amir Rrahmani. Napoli skopiowało w tym wypadku niemal akcję bramkową na 1:0 dla Barcelony. W roli podającego wystąpił Matteo Politano, a strzelającego - właśnie Rrahmani. Przed przerwą do pierwszego swojego uderzenia doszedł jeszcze Lewandowski, ale nie trafił czysto w piłkę. Po pierwszej połowie jego zespół prowadził 2:1. Emocjonująca druga połowa Druga część meczu była już zdecydowanie bardziej "rwana". Barcelona, wbrew temu co działo się przed przerwą, nie potrafiła przejąć kontroli nad spotkaniem. Napoli za to, choć chaotycznie, atakowało. Gdy w jednej z pierwszych akcji Victor Osimhen przewrócił się w polu karnym po starciu z Cubarsim, serca fanów Blaugrany zadrżały. Sytuacja była kontrowersyjna, ale sędzia nie zdecydował się wskazać na jedenasty metr. W 68. minucie z kolei arbiter prawidłowo nie uznał bramki dla Barcelony. Po rzucie rożnym strzał oddał Lewandowski, a uderzenie obronił Alex Meret. Piłka po chwili wróciła w pole bramkowe do Lamine Yamala, który trafił do bramki, ale był na spalonym. Później przed swoją szansą stanęło Napoli. Na 10 minut przed końcem wprowadzony Jesper Lindstroem w doskonałej sytuacji strzelał z pięciu metrów głową. Nie trafił w bramkę. Robert Lewandowski przypieczętował awans Barcelony A że niewykorzystane sytuacje się mszczą - trzy minuty później Lewandowski zdobył bramkę na 3:1 dla Barcelony! To była fantastyczna akcja. Sergi Roberto "zagrał" z klepki z Ilkayem Guendoganem i wychodząc przed bramkarza zagrał do boku, do Lewandowskiego. Ten miał przed sobą pustą bramkę! To właśnie ten gol był ostatnim akcentem dwumeczu. Lewandowski przypieczętował awans swojej drużyny do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Barcelona w dwumeczu wygrała z Napoli 4:2, a dwie z bramek dla "Dumy Katalonii" zdobył właśnie Lewandowski. W ćwierćfinale Ligi Mistrzów Barcelona dołączyła do zacnego grona. Wcześniej awans do tej fazy rozgrywek zapewniły sobie: Manchester City, Real Madryt, Bayern Monachium i Paris Saint-Germain.