- Gratuluję drużynie, bo zagrała bardzo dobry mecz, jesteśmy bardzo szczęśliwi z awansu. To sukces całej polskiej piłki, naszej Ekstraklasy. Drużyna z tak trudnej grupy wychodzi do Ligi Europejskiej - komentował wygraną nad Sportingiem Magiera. - Wielki dzień! Gramy dalej w Europie. Chciałem pochwalić całą drużynę, za determinację, konsekwencję. Za to, że zagrali tak, jak sobie wymarzyli i jak sobie założyliśmy - dodał. - Dużo pracy przed nami, chcąc wyjść na wyższy poziom, nie można się zdrzemnąć i tę pracę będziemy robić od jutrzejszego dnia. Co doprowadziło do tego sukcesu? - Metoda małych kroków. Naucz się najpierw małych rzeczy, a później będziesz robić wielkie. Czyli najpierw naucz się podawać celnie na 10, 20 m. Najpierw, w Lizbonie powiedzieliśmy sobie: "Zdobądźmy gola, a potem punkt". Udało się to zrealizować. Odważna gra nie była przypadkowa. Była po to, aby zawodnicy uwierzyli w siebie, aby mogli grać jak równy z równym - opowiadał Magiera. - Dzisiaj była znowu odwaga, dołożyliśmy do niej konsekwentną grę w defensywie. Każdy, kto grał, w stu procentach zrealizował założenia. Nawet rezerwowi wnieśli dodatkową jakość. Także ci, którzy siedzą na ławce podnoszą rywalizację - zaznaczył. - Poprzeczkę zawiesiliśmy sobie wysoko. Chcemy wrócić do Ligi Mistrzów. Chciałbym, aby polska piłka poszła do przodu, abyśmy się rozwijali. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby wygrać ligę i za rok znowu powalczyć o Ligę Mistrzów - stwierdził. - Coś, w co się bardzo wierzy, łatwiej zrealizować. Nas nie interesowało czy strzelimy gola w 1., 18. czy 25. Wierzyłem w to, że Guilherme strzeli. Ja mam na kartce ze składami napisane, że będzie 1-0 do przerwy. To, co zapisane, najczęściej się sprawdza. Taki był plan i wiara - dowodził trener Magiera. Zagadnięty o to, że przewidział taki wynik i strzelca, już na konferencji, odparł: - "Magic"? Nie, to drużyna zrobiła. To jest potęga drużyny. Jeden za drugiego walczy, pracuje. Nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli jest solidna praca i wiara we własne możliwości - podkreślał szkoleniowiec. - Był taki moment, że Sporting bardzo nacisnął, wprowadził ustawienie na trzech obrońców. Dla mnie też był to sygnał, że będzie więcej miejsca na ich połowie i była możliwość kontry. Zabrakło niedużo, zabrakło precyzji, by strzelić na 2-0. Ale jest jak jest, nie ma co narzekać, broń Boże! Mieliśmy konsekwencję w defensywie - powtarzał. - Stałe fragmenty rywala były groźne, ale my byliśmy tak ustawieni, by zawsze być przed nimi i być o ułamek sekundy szybsi. W całym meczu klarownych sytuacji mieliśmy trochę więcej niż Sporting i to cieszy - zauważył trener. Dodał, że Guilherme opuścił boisko ze względu na uraz, a Moulin oberwał w twarz. - Jutro zobaczymy, na ile groźny to uraz, zwłaszcza Guilherme. Jutro będziemy wszystko leczyć. Dziś nikt nie uśnie. Nie dlatego, że będzie imprezował, tylko przez zmęczenie - nie miał wątpliwości szkoleniowiec "Magic" Magiera. Czego nauczyła Legię Liga Mistrzów? - Szybkość gry, przyjęcie kierunkowe, nie w miejscu. Szybkość biegania do przodu i do tyłu. W Polsce do przodu biegnie się na 100 procent, a do tyłu na 70. W Lidze Mistrzów i tu, i tu musisz zasuwać na 100 procent. Mamy wiele wniosków. Mniej trzeba gadać, a więcej pracować i przekonywać zawodników - uważa. - Intensywność z Ligi Mistrzów chcemy przenosić na grunt polski i to będzie z korzyścią dla całej ligi. Chciałbym, aby Europa była nie tylko w Warszawie, ale też Poznaniu, Gdańsku, Wrocławiu, gdziekolwiek. To rozwinie nas wszystkich i do tego dążymy - zapowiada Jacek Magiera. Z Łazienkowskiej Michał Białoński Sprawdź końcową tabelę grupy Legii!