W Portugalii zawrzało po niespodziewanej dla wszystkich porażce Sportingu z Legią, która eliminuje "Zielono-białych" z dalszych rozgrywek o europejskie puchary. Szczególnie wściekli są kibice Sportingu, bo nikt się nie spodziewał, że mający wielkie plany na ten sezon ich zespół, już w grudniu pożegna się z rywalizacją w Europie. Najbardziej dostaje się charyzmatycznemu trenerowi Jorge Jesusowi. - Eksperci i fani mają mu za złe, że dobrał na mecz z Legią zły system gry, z trzema środkowymi obrońcami. Wcześniej Sporting tak w ogóle nie grał. Albo grali w systemie 4-4-2, albo w ustawieniu 4-1-3-2. Są też pretensje o wybory personalne, jakich trener dokonał na środowy mecz - podkreśla Krithinas. Jorge Jesus nie musi się jednak obawiać zwolnienia. Jak mówi dziennikarz gazety "Record", to nie tylko jeden z najlepiej opłacanych szkoleniowców w Portugalii, ale i na świecie. Jego roczna gaża to 5 mln euro netto. Ewentualne zwolnienie skutkowałoby wypłatą gigantycznej dwuletniej rekompensaty. Do tego w marcu w Sportingu mają się odbyć wybory prezydenta klubu, którego wybierają, będący akcjonariuszami, kibice lizbońskiej jedenastki. Obecny zarządca Bruno de Carvalho nie ma na razie rywala, ale porażka w europejskich pucharach na pewno nie przysporzy mu popularności, uważa portugalski dziennikarz. - Zwolnienie Jorge Jesusa nie wchodzi w grę, raz, że rzutowałoby to na finanse, a dwa ze względu na stabilizację przed wyborami. Celem Sportingu na ten sezon jest mistrzostwo. Przed sezonem trener obiecywał, że tak będzie. Na razie Sporting w lidze jest dwa punkty w tabeli za Benficą, która we wtorek awansowała do dalszej fazy gier w Champions League. W najbliższej kolejce oba kluby grają ze sobą. Morale będzie więc po stronie wielkiego rywala Sportingu - mówi Sergio Krithinas z portugalskiego "Recordu". Michał Zichlarz Liga Mistrzów: wyniki, tabele, strzelcy, terminarz