Zapraszamy na relację na żywo z meczu Lech Poznań - Inter Baku (środa, godz. 20.00) W Poznaniu nikt nie zakłada czarnego scenariusza i odpadnięcia z Ligi Mistrzów już na pierwszej przeszkodzie. Po wygranej w Baku z Interem 1-0 Lech jest zresztą o krok od kolejnej rundy i prawdopodobnego starcia z mistrzem Czech Spartą Praga. Sami działacze z Baku stwierdzili też, że szanse na awans mają mocno ograniczone i zrezygnowali z przylotu do Poznania w poniedziałek. Na poznańskiej Ławicy samolot z piłkarzami, czterema dziennikarzami oraz grupą 20 kibiców wyląduje dopiero we wtorek przed południem. Trener Lecha Jacek Zieliński spodziewa się znacznie lepszej gry swojej drużyny niż to miało miejsce tydzień temu w upalnym Azerbejdżanie.- Gramy u siebie, tu nas publika niesie do lepszej gry - przyznaje poznański szkoleniowiec. Czy Lech zagra ofensywniej niż w pierwszym spotkaniu, czy znów będzie bronił skromnej zaliczki? Zieliński nie chce mówić o taktyce, ale zapewnia, że Lech jest stworzony do gry ofensywnej. - Zespół wraca już do tej dyspozycji, która była na wiosnę. Liczę, że gra będzie płynniejsza. Trener mistrza Polski wierzy w awans, ale buńczucznych zapowiedzi o łatwym wyeliminowaniu Interu nie sposób usłyszeć z jego ust. - Żaden trener na świecie nie powie chyba, że jest spokojny po wygraniu pierwszego meczu tylko 1-0. Inter ma swoje atuty, ale więcej ich jest jednak po naszej stronie. Rywalizacja się jeszcze nie skończyła, mój zespół ma wyjść na boisko z takim nastawieniem, jakby w pierwszym meczu było 0-0 - przyznaje Zieliński. Przewagą Lecha w Baku było lepsze zgranie drużyny. Gruziński trener Interu Kachaber Cchadadze, były mistrz Rosji z Dynamem Moskwa, ale i piłkarz Eintrachtu Frankfurt czy Manchesteru City, musiał odpierać ataki miejscowych dziennikarzy. Zarzucali mu zbyt wielką rewolucję w składzie, którą znakomicie wykorzystał Lech. - Dziennikarze byli pewni, że wygrają, stąd ten atak na trenera. Inter to specyficzny zespół, na 11 zawodników w składzie dziewięciu to obcokrajowcy. Ale nowych nie było zbyt wielu, tylko Żelew i Kruglov - mówi Zieliński i ocenia rywala: - To nie jest zły zespół, umieją grać w piłkę. Mają mocną środkową linię, więc cały czas musimy być czujni. W ataku Azerów grał Roberta Poskus, który w Polsce występował w Widzewie Łódź i Polonii Warszawa. Lechowi bramki nie strzelił, choć miał jedną niezłą sytuację. Lech musi na niego uważać w rewanżu, zwłaszcza wtedy, gdy Litwin ma już piłkę w polu karnym. - Pamiętam Poskusa z polskiej ligi, trzeba przyznać, że był wtedy szczuplejszy. Szybkość już nie ta, ale dobrze gra tyłem do bramki - ocenia Zieliński. W jego drużynie dojdzie do jednej zmiany - kontuzjowany jest bowiem defensywny pomocnik Tomasz Bandrowski. Możliwy jest także powrót do gry Manuela Arboledy - wówczas miejsce w składzie straci Marcin Kikut. W bramce powinien zagrać Krzysztof Kotorowski. - Nie ma podstaw ku temu, by tam coś grzebać - twierdzi Zieliński i sugeruje, że Kotorowski jest na razie numerem jeden w jego drużynie. W Lechu mówi się o meczu z Interem, ale tak naprawdę wszyscy żyją już meczami ze Spartą. Jeśli Lech zdołałby wyeliminować mistrza Czech, w najgorszym wypadku zagra w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Jeśli wygra jednak i czwartą rundę - trafi do upragnionej Ligi Mistrzów. - Obserwujemy Spartę, oglądaliśmy ich mecz w Hradec Kralove. Zobaczyłem też na dvd końcówkę ich wiosny, czyli sześć spotkań z kwietnia i maja - przyznaje Zieliński. Na meczu z Interem, podobnie jak i na dwóch pierwszych ligowych starciach z Arką Gdynia i Cracovią można spodziewać się przy Bułgarskiej kompletu widzów. 12 tysięcy przygotowanych dla kibiców karnetów na te trzy mecze rozeszło się już niemal co do sztuki. W efekcie dla kibiców chcących zobaczyć tylko mecz z Interem zostanie w kasach tylko nieco ponad tysiąc wejściówek w cenach 40 i 30 zł. Andrzej Grupa, Poznań