<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/el-lm-lech-poznan-fk-sarajewo,4254" target="_blank">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Lech Poznań - FK Sarajewo!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/el-lm-lech-poznan-fk-sarajewo,id,4254" target="_blank">Zapis relacji na urządzenia mobilne</a> Na dobrą sprawę kwestia awansu została już rozstrzygnięta osiem dni temu w Sarajewie. Nie chodzi nawet o sam wynik (2-0 dla Lecha), ale i fakt, że przed swoją publicznością piłkarze FK nie potrafili poważniej zagrozić Jasminowi Buriciowi. Na dodatek w historii Pucharu Europy oraz Ligi Mistrzów jeszcze żaden klub nie awansował do kolejnej rundy po przegraniu pierwszego spotkania na swoim stadionie 0-2. Choć kiedyś, 46 lat temu, dwie bramki w ćwierćfinale odrobił Ajax Amsterdam, który najpierw przegrał z Benficą 1-3, a później ograł ją na Stadionie Światła po dogrywce 3-0. Gracze FK Sarajewo, tak markotni przed tygodniem, zapewniali jednak, że są w stanie przejść do historii. Na słowach się tym razem skończyło. Goście rzeczywiście starali się w pierwszych minutach przejąć inicjatywę, ale bardzo szybko zostali skarceni. Już pierwsze ofensywne wyjście Lecha zakończyło się faulem na Łukaszu Trałce i perfekcyjnym strzałem z rzutu wolnego Barry'ego Douglasa. Szkot po raz kolejny potwierdził, że przy stałych fragmentach jest w "Kolejorzu" niezastąpiony. To był cios dla FK Sarajewo, po którym goście już się nie podnieśli. Niby mistrzowie Bośni nie byli zmęczeni, bo w weekend nie musieli grać, ale wyraźnie zeszło z nich powietrze. Lech pozwolił im rozgrywać piłkę w okolicy środka boiska, ale każda próba przeniesienia akcji w pobliże pola karnego poznaniaków kończyła się niepowodzeniem. Z drugiej jednak strony - mistrz Polski nie zamierzał forsować tempa. W 30-stopniowym upale, gdy nie ma czym oddychać, ciężko siedzi się na trybunach, a co dopiero biega po boisku. Lech biegać nie musiał, bez problemu radził sobie z pressingiem rywali, oszczędzał siły na sobotnie starcie z Lechią Gdańsk. To nie spodobało się jednak kibicom, którzy już po 20 minutach zaczęli skandować, że "1-0 to za mało". Lechici potraktowali te okrzyki w miarę poważnie, bo zaczęli grać... w iście brazylijskim stylu. Kilka akcji na jeden kontakt lub z podaniami piętami było niezwykle efektownych. Takie podanie Dariusza Formelli pozwoliło oddać strzał Kasperowi Hamalainenowi, po którym spore problemy miał bramkarz Senedin Ostraković. Goście dopiero w 35. i 37. minucie oddali celne uderzenia zza pola karnego na bramkę Buricia, ale Bośniak sobie z nimi poradził. Druga połowa niczego już nie zmieniła. Nawet gdy w 52. minucie Bośniacy stworzyli sobie okazję po rzucie wolnym (świetnie nogą obronił Burić), to arbiter i tak odgwizdał pozycję spaloną. Za to w 63. minucie historyczny mecz mógł zaliczyć Douglas. Miał niesamowitą szansę po sporym zamieszaniu, uderzył z bliska, ale w zdobyciu drugiej bramki przeszkodził mu stojący na linii Stepanov. Niecelna była za to dobitka Denisa Thomalli. Lech rzadko decydował się na zrywy, ale miał to spotkanie pod pełną kontrolą. Ważne było jednak, aby wygrał nawet minimalnie i zdobył pełną pulę punktów do rankingu krajowego i klubowego UEFA. Udało się, choć styl może pozostawiać pewien niesmak. Na nawiązanie wyrównanej walki z FC Basel w trzeciej rundzie z pewnością taka gra nie wystarczy. Pierwsze spotkanie Lecha z Basel w przyszłym tygodniu w Poznaniu - prawdopodobnie w środę. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - FK Sarajewo 1-0 (1-0) Bramka: 1-0 Douglas (5. z rzutu wolnego), Lech Poznań: Burić - Kędziora, Kamiński, Kadar, Douglas - Formella, Trałka, Dudka ŻK (72. Aziz Tetteh), Hamalainen (69. Jevtić), Pawłowski (78. Lovrencsics) - Thomalla. FK Sarajewo: Ostraković - Tatomirović ŻK, Barbarić, Stepanov ŻK, Puzigaca - Duljević (54. Velkoski), Cimirot, Radovac (77. Stojcev), Alispahić ŻK, Bekić (85. Hebibović) - Benko. Sędziował: Kevin Clancy (Szkocja). Widzów: 22205. Pierwszy mecz: 2-0 dla Lecha. Awans: Lech Poznań. <a href="http://sport.interia.pl/forum/lech-poznan-zwyciezyl-z-fk-sarajewo-10-tematy,dId,2679917" target="_blank">Awans Lecha! Oceń występ "Kolejorza"!</a>