Chorwacki napastnik Roko Baturina nie miał w ostatnich latach szczęścia. W 2020 roku obiecującego 20-latka wykupił z Dinama Zagrzeb Ferencvaros Budapeszt, ale na Węgrzech Chorwat wielkiej kariery nie zrobił. Rok temu, pod koniec sierpnia, Lech Poznań szukał napastnika, który byłby trzecią opcją dla Macieja Skorży - po Mikaelu Ishaku i Arturze Sobiechu. Pierwotnie miał nią być Aron Jóhannsson, ale były reprezentant USA doznał poważnej kontuzji. Lech wypożyczył więc Baturinę z Ferencvarosu, a aby móc go zatwierdzić, musiał... pozbyć się Jana Sykory. Chorwat więc trafił do "Kolejorza", ale tu wielkiej kariery nie zrobił. W pierwszym zespole wystąpił tylko trzykrotnie, zawsze w spotkaniach Pucharu Polski z rywalami z niższych lig. Sześciokrotnie wystąpił w drugoligowych rezerwach, zdobył jedną bramkę w meczu z Chojniczanką. Okresu przygotowawczego nie rozpoczął już z ówczesnym liderem Ekstraklasy - klub z Poznania po cichu skrócił wypożyczenie. Baturina wrócił więc do Ferencvarosu, ale tam rzadko łapał się do meczowej kadry. Wiosną 12-krotny młodzieżowy reprezentant Chorwacji nie rozegrał ani jednego meczu. Roko Baturina dał bezcenny awans w Lidze Mistrzów Wygląda jednak na to, ze teraz piłkarz chwycił Pana Boga za nogi. Na wypożyczenie Baturiny zdecydował się NK Maribor, który, jako mistrz Słowenii, gra w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. W pierwszej rundzie trafił na białoruski Szachcior Soligorsk, czyli rywala Lecha sprzed czterech lat. W pierwszym spotkaniu w Słowenii był remis 0-0, dziś rewanż odbył się w tureckim mieście Adapazari, 150 km na wschód od Stambułu. Białoruskie kluby muszą bowiem rozgrywać swoje domowe spotkania w innych krajach. Baturina był absolutnym bohaterem tego starcia - najpierw w 12. minucie dał drużynie prowadzenie po dograniu Jana Repasa, a w 56. minucie podwyższył na 2-0, po asyście Marko Božicia. Maribor wygrał więc dzięki Baturinie 2-0 i awansował do drugiej rundy, w której zmierzy się z Sheriffem Tyraspol. A Lech zagra tylko w Lidze Konferencji, zaś na Maribor - jeśli już - może wpaść najwcześniej dopiero w czwartej rundzie kwalifikacji tego najmniej prestiżowego pucharu.