Napoli miało niby tylko postawić kropkę nad i w walce o awans do fazy grupowej LM. Mistrzom Włoch wystarczyłby do tego remis, ale ostatnio są w sporym kryzysie. Z ostatnich pięciu spotkań przegrali aż cztery, a pokonali jedynie Atalantę Bergamo. Także Zieliński nie za bardzo pomaga drużynie. Ostatnio jakąkolwiek liczbę do statystyk dodał 3 października, kiedy strzelił gola Realowi Madryt. Od 11 spotkań nie zdobył bramki ani nie zaliczył asysty. A mimo to włoskie media przekonują, że coraz więcej klubów stara się go ściągnąć w związku z wygasającym w czerwcu kontraktem. Awans rozstrzygnięty już do przerwy Od początku goście rzucili się do ataku. I w jednej sytuacji oddali trzy strzały - próbowali Pizzi, Rodrigo Zalazar, a na koniec Bruma kopnął obok bramki. Skuteczniejsi okazali się gospodarze, a właściwie to Portugalczycy mieli sporego pecha. Piłkę z prawej strony wstrzelił Matteo Politano, a Serdar Saatci skierował ją do własnej bramki. Kolejną okazję stworzył Natan, świetnie wypatrzył Kwiczę Kwaraksztelego, ale Gruzin niepotrzebnie próbował jeszcze dryblingu. Okazję zmarnowali też goście - dośrodkowaniu Joao Moutinho Simon Banza źle trafił w piłkę. W 25. minucie świetnie strzelił z dystansu Ricardo Horta, ale jeszcze lepiej spisał się Alex Meret. Szybko jednak gospodarze pokazali, kto jest lepszy. Dogodną okazję miał Zieliński, ale strzał z dość ostrego kąta odbił Matheus. Po chwili Kwaraksztelia zagrał do Natana, który wypatrzył Victora Osimhena, a ten w dość niecodzienny sposób strzelił na 2:0. Tuż po przerwie mogło być 3:0 - strzał Politano odbił na rzut rożny Mathues. Odpowiedział celnym strzałem Horta, ale wynik się nie zmieniał. Mało widoczny właściwie przez całe spotkanie był Zieliński. Potwierdził, że do formy sporo mu brakuje. Dwa niezłe podania po przerwie to zdecydowanie za mało jak na oczekiwania. I już w 61. minucie został zmieniony. Za chwilę Napoli miało najlepszą okazję w drugiej połowie. Andre Anguissa po akcji Osimhena z około 11 metrów kopnął bardzo mocno, ale prosto w bramkarza. Sporting jednak nie rezygnował i dążył choćby do jednej bramki. I wydawało się, że padnie, ale di Lorenzo w ostatniej chili zablokował strzał Brumy. W 79. minucie groźnie strzelił Horta i Napoli uratował słupek.