- Właściwie cały czas mieliśmy inicjatywę, najczęściej przebywaliśmy na połowie Sportingu - dodał Kowalewski. - Mecz ułożył nam się znakomicie, bo już w piątej minucie objęliśmy prowadzenie. Co prawda oddaliśmy na jakiś czas pole gry, ale po stracie bramki znowu ruszyliśmy do ataku. Niestety, to nie wystarczyło. Jakimś pocieszeniem jest fakt, że bramka jaką strzeliliśmy była bardzo ładna. Myślę, że może być jedną z ładniejszych, jakie padły w tej kolejce LM - stwierdził reprezentant Polski. - Zrobiłem co mogłem, żeby zapobiec utracie gola. Muszę przyznać, że strzelec wykazał się dużą klasą, bo strzelał z ostrego kąta. W dziewięciu na dziesięć tego typu sytuacji napastnicy chybiają, ale niestety temu piłkarzowi akurat się udało. Błąd popełniła cała obrona, bo daliśmy się rozklepać Portugalczykom. Poszło podanie i Nani miał już tylko mnie do pokonania. Czułem, że szuka karnego, dlatego nie chciałem mu dawać pretekstu do przypadkowego faulu - podkreślił Kowalewski.