Dariusz Wołowski, Interia: 41 lat temu Królewscy przegrali ostatni raz finał Pucharu Europy. W Paryżu z Liverpoolem 0-1. Potem siedem następnych finałów wygrali. W tym ten ostatni w 2018 roku w Kijowie z Liverpoolem 3-1. Jerzy Dudek (były bramkarz Liverpoolu i Realu Madryt): To jest historia, z której trzeba wyciągać wnioski. Szanować ją, uczyć się na niej, żeby nie powtarzać błędów. Mimo wszystko to jednak tylko historia, która niewiele ma wspólnego z tym co się wydarzy 28 maja 2022 roku w Paryżu. Ja nie potrafię powiedzieć, który z wielkich zespołów będzie faworytem. Piłkarze Juergena Kloppa i Carlo Ancelottiego pokazali w tej edycji Ligi Mistrzów jak trudno ich złamać, pozbawić pewności siebie. To cechy decydujące przy wyrównanych, bardzo wysokich umiejętnościach zawodników na tym poziomie. Cztery lata temu był pan na trybunach stadionu w Kijowie zaproszony przez Liverpool z całą grupą jego byłych piłkarzy. Dla pana to musiała być sytuacja wyjątkowa, bo jako jedyny grał pan i na Anfield Road i na Santiago Bernabeu. Porażka Liverpoolu bolała pana pewnie mniej niż innych. - Pamiętam atmosferę tamtego wieczoru. Gdzieś niedaleko mnie siedzieli kibice "The Reds". Jakiś ojciec pokazał mnie swojemu synowi i powiedział: "patrz, to jest Dżerzy, który wygrał dla nas finał Ligi Mistrzów w Stambule". Syn nie mógł pamiętać 2005 roku. Pomyślałem wtedy, że czas, by Liverpool znów sięgnął po triumf w Champions League. Nie udało się w Kijowie, za co zespół Kloppa wziął rewanż 12 miesięcy później w Madrycie. Na Wanda Metropolitano wybrałem się z kolei z moim synem. Przeżyliśmy wielkie emocje z kibicami Liverpoolu i radość z szóstego triumfu klubu w Lidze Mistrzów. Ale to jednak Real Madryt jest królem tych rozgrywek. Wygrywał je 13 razy, w erze Ligi Mistrzów jako jedyny obronił tytuł i to dwa razy. W tej edycji dokonał rzeczy niemożliwych na Santiago Bernabeu odwracając losy rywalizacji z PSG, Chelsea i Manchesterem City. Media z Barcelony donoszą, że to co robią Królewscy to nie jest futbol, ale zjawisko paranormalne. - Zjawiskiem paranormalnym bym tego nie nazywał. Po prostu ze względu na swoją historię i dokonania Real zbudował w sobie niezłomną wiarę w zwycięstwo. Nigdy się nie poddaje, nawet wtedy, gdy wygląda na boisku na pobitego i bezradnego. Przecież do 90. minuty rewanżu z City nikt nie postawiłby złamanego grosza na awans Realu. I nagle w 60 sekund odwrócili losy przegranej rywalizacji o finał. To są cechy, które posiadają wielkie kluby. Mają to w DNA. Tak jak Liverpool w finale w Stambule, kiedy podniósł się od stanu 0-3 w starciu z wielkim wtedy Milanem. To chyba do dziś najgorsze wspomnienie w karierze trenerskiej Ancelottiego, który wygrał przecież więcej niż ktokolwiek. Finał w Paryżu to będzie pojedynek Ancelotti kontra Klopp - szkoleniowców dwóch różnych generacji. Co ich różni, a co łączy? - Łączą sukcesy. Każdy dochodził do nich jednak inną drogą. Ancelotti to trener, który zostawia piłkarzom bardzo dużo swobody. Nieustannie ich chwali, motywuje pozytywnie. Bramkarzowi mówi "przecież ty jesteś najlepszy na świecie". To samo graczom na innych pozycjach. Nie zakłada zawodnikom gorsetów taktycznych, zostawia swobodę myślenia na boisku, liczy na ich kreatywność. Jest spokojny, pogodny, nie unosi się, potrafi dogadać się z każdym. Klopp z kolei w sześć i pół roku stworzył od zera najlepszy zespół w historii Liverpoolu. On wybrał i sprowadził sobie piłkarzy na Anfield, Ancelotti zastał swoich w Madrycie. Niemiec stoi przed szansą zaliczenia historycznego sezonu, takiego jakiego nie miał dotąd żaden klub z Premier League. Z czterema trofeami. Faktycznie brakuje niewiele... - Ale to niewiele to jednak wciąż bardzo dużo. Liverpool zdobył Puchar Ligi Angielskiej, w finale Pucharu Anglii musi pokonać Chelsea, w finale Ligi Mistrzów Real Madryt, no i odrobić punkt straty do Manchesteru City na finiszu Premier League. Na drodze Kloppa stoją trzej wielcy rywale. Może wygrać cztery trofea, a można tylko jedno. Tak czy siak jego zespół uznaje się już dziś za najlepszy w historii tak wielkiego klubu. Finisz sezonu zapiera dech w piersiach fanów z Anfield Road. To wszystko zawdzięczają pracy Kloppa, który w 2015 roku obejmował zespół kompletnie rozbity. Real ma Karima Benzemę przeżywającego w wieku 34 lat najlepszy sezon w karierze. - Patrzyłem w jaki sposób wykonał rzut karny na Etihad Stadium. "O kurcze" - pomyślałem. "Temu facetowi udaje się wszystko". Wtedy rośnie pewność siebie. Przed pierwszym meczem z Manchesterem City Francuz zmarnował trzy z czterech wykonywanych jedenastek. Musiał coś zmienić, strzelił jak Panenka. Jego kolejny karny na Santiago Bernabeu dał Realowi finał Ligi Mistrzów. Benzema to kandydat numer 1 do Złotej Piłki. Ale w Liverpoolu mają Virgila van Dijka. W ogóle defensywa "The Reds" gra bardzo dobrze. To jest zespół bez słabych punktów. Komu pan będzie kibicował w Paryżu? - Mimo wszystko koszulka Liverpoolu jest bliższa mojemu ciału. Na Anfield byłem sześć lat, na Santiago Bernabeu cztery. To oczywiście dla mnie finał marzeń, bo Real także głęboko noszę w sercu. Mam komfort, bo ktokolwiek zdobędzie Paryż, ja będę świętował. Mohamed Salah mówi, że poszuka w Paryżu rewanżu za Kijów. Wtedy Sergio Ramos sfaulował Egipcjanina, który zszedł z boiska po 30 minutach. - Chęć rewanżu, odegrania się to nie zawsze są właściwe emocje. Finał w Kijowie to przeszłość, mecz w Paryżu to nowa historia. Obie drużyny się zmieniły, ich forma i sytuacja jest inna. To co jest wciąż takie samo, to wielkie możliwości i aspiracje. Ani Real, ani Liverpool nie pojadą do Paryża zagrać finału. Jedni i drudzy pojadą go wygrać. I jedni i drudzy są w stanie to zrobić. Jak trudno złamać króla Ligi Mistrzów widzieliśmy w meczach Realu z PSG, Chelsea i City. Liverpool musi dokonać czegoś nadzwyczajnego i uwierzyć w ewentualne zwycięstwo dopiero po ostatnim gwizdku sędziego. Królewscy są zdolni zmartwychwstać w kilka sekund. Tak jak wczoraj. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Real Madryt znowu to zrobił. Ja z PSG i Chelsea Kontrowersje w Lidze Mistrzów. Powinna być czerwona kartka? Salah i van Dijk zdradzają co powiedział Klopp w przerwie meczu z Villarreal