Mało kto spodziewał się w tym starciu porażki faworyzowanego Arsenalu. Londyńczycy ostatnio dobrze radzą sobie w Premier League, a ponadto bezpośrednio znaleźli się w 1/8 finału Ligi Mistrzów, bez konieczności grania baraży. Holendrzy chyba jednak nawet w najczarniejszych snach nie spodziewali się tego, że we wtorkowy wieczór najedzą się tak sporej ilości wstydu. Pozamiatane zrobiło się już po pierwszej połowie, ponieważ po półgodzinie gry Wyspiarze znajdowali się na okazałym, trzybramkowym prowadzeniu. Na listę strzelców wpisywali się odpowiednio: Jurrien Timber, Ethan Nwaneri oraz Mikel Merino. Do gospodarzy los uśmiechnął się tuż przed przerwą, gdy sędzia podyktował im "jedenastkę". Zimną krew zachował Noa Lang, który dał wtedy nadzieję kibicom, że jeszcze doświadczą oni emocji. Kolejny wstrząs w Widzewie. Litwin przybędzie na ratunek Arsenal gromi PSV. Jakub Kiwior nawet nie podniósł się z ławki rezerwowych Prysła ona jednak niczym bańka mydlana tuż po wznowieniu rywalizacji. W przeciągu minuty Walter Benitez aż dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki. Najpierw poradził z nim sobie Martin Odegaard, a następnie Leandro Trossard. Nie skończyło się na 5:1. Wspomniany jako pierwszy Norweg zaliczył ostatecznie dublet. Końcowy wynik na 7:1 ustalił Riccardo Calafiori. Polscy kibice liczyli na udział w spotkaniu Jakuba Kiwiora. Defensor z kraju nad Wisłą niestety nie podniósł się z ławki rezerwowych. Istnieje cień szansy, że sporą liczbę minut dostanie w rewanżu, który w związku z okazałym triumfem Arsenalu na wyjeździe, nie ma większego znaczenia. Musiałby się wydarzyć cud, by PSV odrobiło aż sześciobramkową stratę. Polska nie grała z nimi od czasu Bońka, nadchodzi koniec czekania. PZPN potwierdza rozmowy Co do dzisiejszego meczu, w oczy rzuca się także współczynnik xG. Arsenal uzyskał zaledwie wartość 1,97 pomimo zdobycia aż siedmiu trafień. To doskonale pokazuje z jak bardzo zwariowanym meczem mieliśmy do czynienia. Rewanż 12 marca o godzinie 21:00.