Po solidnej postawie w pierwszym starciu na Red Bull Arena, gdzie Josko Gvardiol doprowadził do remisu, odpowiadając na wcześniejsze trafienie Riyada Mahreza, sprawa awansu do ćwierćfinału pozostawała otwarta. W weekend Lipsk pewnie pokonał w Bundeslidze Borussię Mönchengladbach 3:0, z kolei "Obywatele" rozprawili się na wyjeździe z Crystal Palace za sprawą wykorzystanego przez Erlinga Haalanda rzutu karnego. Podopieczni Marco Rose przyjechali do Manchesteru z bojowym nastawieniem, w nadziei na sprawienie niespodzianki i wyeliminowanie z rozgrywek jednego z głównych kandydatów do końcowego triumfu. Dwa szybkie ciosy i mocny akcent na koniec pierwszej połowy Początek meczu zdecydowanie należał jednak do gospodarzy, którzy już w 2. minucie wypracowali sobie doskonałą sytuację. Defensywa Lipska zaspała, odpuszczając w polu karnym krycie Ilkaya Gundogana. Niemiec dostał znakomite podanie od Kevina De Bruyne, jednak fatalnie przestrzelił, uderzając ponad bramką. Osiem minut później Nathan Ake zagrał doskonałą piłkę za plecy obrońców do wybiegającego Haalanda. Tym razem zadanie utrudniali mu jednak dwaj rywale, a pojedynek jeden na jeden wygrał ostatecznie Janis Blaswich. Zespół Guardioli wciąż wprowadzał zamieszanie w szeregach obronnych rywali, między innymi po stałych fragmentach gry. Po jednym z nich piłka trafiła w rękę Benjamina Henrichsa. Sędzia Slavko Vincić poszedł przyjrzeć się sytuacji do monitora VAR i - dość kontrowersyjnie - zdecydował o podyktowaniu rzutu karnego, którego na gola zamienił Haaland. Blaswich co prawda wyczuł intencje Norwega, ale tym razem musiał uznać jego wyższość. Piłkarze Lipska ledwo zdążyli wznowić grę, a już otrzymali kolejny cios. Haaland tym razem doskonale popracował w pressingu, naciskając na golkipera "Byków". Ten nie najlepiej wybił piłkę, która padła łupem mistrzów Anglii. Po mocnym strzale De Bruyne futbolówka trafiła w słupek, a do siatki ponownie wpakował ją były zawodnik Borussii Dortmund. To jednak nie był koniec strzelania w pierwszej połowie. W doliczonym czasie gry, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w powietrzu najlepszy okazał się Ruben Dias. Po jego strzale głową, piłka odbiła się od słupka i "tańczyła" na linii bramkowej. Dopadł do niej... Haaland, tym samym kompletując hat-tricka. Prawdziwy koncert Erlinga Haalanda Szybko okazało się, że "The Citizens" nie zamierzają zwalniać tempa. Defensywa "Byków" już na początku drugiej odsłony zbyt łatwo pozwoliła gospodarzom na wymianę podań w okolicach pola karnego. Gundogan rozrzucił piłkę do Grealisha, otrzymał podanie zwrotne i celnym strzałem z obrębu "szesnastki" podwyższył wynik. Cztery minut później było już 5:0. Po kolejnym rzucie rożnym, głową zgrywał niepilnowany Bernardo Silva. Piłka trafiła do Haalanda i mimo, że pierwszy strzał został odbity przez Blaswicha, to w dużym zamieszaniu Norweg zdołał ponownie do niej dopaść i po raz czwarty wpisać się na listę strzelców. 22-latek wciąż był głodny goli, z kolei goście totalnie rozbici. W 57. minucie, po krótkim rozegraniu rożnego i ostatecznym dośrodkowaniu, futbolówka znów spadła pod nogi Haalanda, a ten huknął bez zastanowienia, strzelając swoją piątą bramkę po ósmym oddanym strzale, a po chwili kończąc występ, zmieniony przez Juliana Alvareza. Jakby tego było mało, w doliczonym czasie gry swoje trafienie zanotował także Kevin De Bruyne, który pięknym, technicznym strzałem zza pola karnego nie dał szans bramkarzowi rywali. Manchester City w dwumeczu rozbił RB Lipsk aż 8:1 i wywalczył awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.