Alfred Hitchcock czułby zapewne dumę, gdyby zobaczył na oczy scenariusz, wedle którego toczył się ten mecz. Rozpoczął się bowiem od istnego "trzęsienia ziemi". Można zakładać, że nie wszyscy kibice zdążyli zająć swoje miejsca na trybunach lub przed telewizorami, gdy Kevin De Bruyne dał gospodarzom prowadzenie. Belg skutecznie sfinalizował głową dośrodkowanie Riyada Mahreza, który przed zagraniem wykorzystał opieszałość obrońców Realu Madryt, popisując się ładnym rajdem. Wymarzony początek Manchesteru City i riposta Karima Benzemy "Królewscy" dawali publiczną lekcję tego... jak nie powinno się grać w obronie. Jej kolejny punkt nadszedł w 11. minucie. Wówczas De Bruyne wcielił się w rolę asystującego, a egzekutorem został Gabriel Jesus, który wykorzystał niefortunną interwencję Davida Alaby i pokonał Thibaut Courtois. "The Citizens" mieli jeszcze kilka niezłych okazji. Jedną z nich zmarnował Phil Foden, uderzając niecelnie z ostrego kąta. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 33. minucie, gdy znów dał o sobie znać noszący Real na własnych barkach Karim Benzema. Francuz celnie uderzył z powietrza - między nogami Ołeksandra Zinczenki - po centrze swojego rodaka Ferlanda Mendy'ego, podłączając w ten sposób swoją drużynę do tlenu. Chwilę później Pep Guardiola musiał przeprowadzić pierwszą roszadę. Walkę z kontuzją przegrał występujący na prawej obronie John Stones. Zastąpił go nominalny defensywny pomocnik Fernardinho. Zmianę w obronie przeprowadził tuż po przerwie także Carlo Ancelotti. Jego decyzją Nacho wszedł na murawę w miejsce Davida Alaby. Manchester City - Real Madryt. Wymiana ciosów w drugiej połowie Drugą połowę Anglicy także mogli rozpocząć w piorunujący sposób. "Królewscy" znów popełnili szereg błędów w obronie, ale Riyad Mahrez w świetnej sytuacji trafił tylko w słupek, a po dobitce Phila Fodena futbolówkę zdołał jeszcze odbić Dani Carvajal. "Co się odwlecze, to nie uciecze" - chciałoby się rzec. W 53. minucie wynik podwyższył właśnie Phil Foden po dośrodkowaniu Fernandinho. Radość Manchesteru City nie trwała jednak długo. Chwilę później Brazylijczyk został ośmieszony przez Viniciusa Juniora, który przepuścił piłkę między jego nogami i długi, samotny rajd przez pół boiska zakończył zdobyciem bramki. Nie oglądałeś Ligi Mistrzów? Zobacz wszystkie skróty meczów! Jeśli ktoś myślał, że był to ostatni akcent kosmicznej goleady w Manchesterze, był w srogim błędzie. W 73. minucie Ołeksandr Zinczenko upadł przed polem karnym Realu i gdy goście czekali już na gwizdek sędziego, Bernardo Silva wykorzystał przywilej korzyści, zabrał się z piłkę i huknął prosto w "okienko". Thibaut Courtois tylko patrzył, jak futbolówka wpada do siatki. Real Madryt nie poddał się jednak i w 82. minucie stanął przed świetną okazją do wyprowadzenia kolejnego ciosu! Sędzia podyktował bowiem rzut karny za ewidentne zagranie ręką Aymerica Laporte'a. Do piłki podszedł Karim Benzema, który - przypomnijmy - zmarnował dwie "jedenastki" w niedawnym meczu ligowym z Osasuną. Tym razem nie pomylił się, wykonując efektowną podcinkę w środek bramki. Czytaj także: Cios dla Lewandowskiego! Benzema trafia w Lidze Mistrzów! Piłkarze obu ekip zgotowali swoim fanom niewiarygodne show! To podgrzewa tylko atmosferę przed rewanżem, który zostanie rozegrany w przyszłą środę na Estadio Santiago Bernabeu. Manchester City - Real Madryt 4-3 1-0 De Bruyne (2.), 2-0 Jesus (11.), 2-1 Benzema (33.), 3-1 Foden (53.), 3-2 Vinicius (55.), 4-2 Silva (73.), 4-3 Benzema (82.)