Starcie "The Reds" z ekipą z Madrytu na Anfield Road było jednym z dwóch ostatnich jak na razie spotkań w tym sezonie Ligi Mistrzów. Przyjezdni zwyciężyli w nim 3-2 po dogrywce, dzięki czemu zapewnili sobie awans do kolejnej rundy, choć rozgrywki są obecnie zawieszone ze względu na pandemię koronawirusa. Sam mecz mógł mieć wpływ na rozwój pandemii w Liverpoolu. Na trybunach zebrało się wtedy ponad 52 tysiące kibiców, w tym 3 tys. fanów z Madrytu, gdzie zaczęło już żarzyć się koronawirusowe piekło. Szkoleniowiec Evertonu, słynny Carlo Ancelotti, mówił na łamach "Corriere dello Sport", że rozmawiał na temat tamtego spotkania z trenerem "The Reds" Juergenem Kloppem. "To był kryminał" - grzmiał Niemiec. Okazuje się, że w jego słowach mogło być sporo prawdy. Żadna zależność między meczem Ligi Mistrzów a rozwojem pandemii nie została jeszcze wykazana. McLean uważa jednak, że warto przyjrzeć się tej sprawie. Profesor Ashton stwierdził natomiast wskazał kontrowersyjną potyczkę jako czynnik, który przyczynił się do wzrostu liczby zakażeń i przypadków śmiertelnych. - W przyszłości, gdy zostaną już wykonane wszelkie badania, ciekawie będzie przyjrzeć się związkom wirusów krążących w Liverpoolu, z tymi które krążą w Hiszpanii - stwierdziła McLean w raporcie opublikowanym przez brytyjski rząd. Burmistrz Madrytu José Luis Martinez-Almeida stwierdził natomiast w ostatnich dniach, że pozwolenie na wyjazd tak dużej grupy kibiców ze stolicy Hiszpanii było błędem. Przypomnijmy, że wcześniej we Włoszech prokuratura wszczęto śledztwo dotyczące organizacji spotkania Atalanty Bergamo z Valencią, także w ramach Ligi Mistrzów. Do konfrontacji doszło 19 lutego. "To była biologiczna bomba z opóźnionym zapłonem" - zgodnie twierdzą nie tylko włoscy wirusolodzy. TB Wyniki rozegranych spotkań 1/8 finału Ligi Mistrzów - sprawdź