W 17. minucie meczu AC Milan - Chelsea Mason Mount wygrał pojedynek i wyszedł sam na sam z Ciprianem Tatarusanu. Pomocnik Chelsea, gdy wbiegł w pole karne, został dogoniony przez Fikayo Tomori. Defensor Milanu próbował złapać rozpędzonego rywala, ciągnąc go minimalnie za bark i ramię. Wytrącony z równowagi Mount wykonał dwa kroki i czubkiem buta zdążył oddać niegroźny strzał na bramkę, upadając jednocześnie na murawę. Niemiecki sędzia Daniel Siebert natychmiastowo odgwizdał rzut karny, wskazując na "wapno". Arbiter dodatkowo wyjął z kieszeni czerwoną kartkę i wykluczył z dalszej gry Fikayo Tomori’ego. Karny i czerwona kartka zabiła mecz Chelsea - AC Milan. Kontrowersje w Lidze Mistrzów Decyzja sędziego nie spodobała się piłkarzom i kibicom AC Milanu, którzy wierzyli że za chwilę nastąpi interwencja VAR, a kartka i karny zostaną odwołane. Tak się jednak nie stało i od 17. minuty gospodarze grali w osłabieniu, a Chelsea cieszyła się z bramki na 1:0, którą z "jedenastki" zdobył Jorginho. Dlaczego mimo wielu skrajnych komentarzy z każdej strony, co świadczy o sporej kontrowersji, sędziowie VAR nie podjęli interwencji? Przewinienie było z gatunku tzw. miękkich, czyli delikatnych. Tomori złapał swojego rywala, jednak trudno w stu procentach powiedzieć, że spowodowało to upadek Mounta. Z pewnością, gdy zawodnik jest rozpędzony, to nawet minimalne szarpnięcie może spowodować upadek. Piłkarz Chelsea próbował jednak utrzymać się na nogach i oddał strzał. Uznając, że doszło do przewinienia, to sędziowie byli zmuszeni do pokazania czerwonej kartki. Mount był oko w oko z bramkarzem, a zatem miał realną szansę na zdobycie bramki. Z racji tego, że faul popełniony był przy użyciu ręki, to mamy podwójne karanie - rzut karny i czerwona kartka. Czy VAR powinien pomóc? Wielkie emocje w meczu Chelsea - AC Milan Niestety niemieccy sędziowie VAR nie mieli za dużo do powiedzenia. Kontakt, a właściwie położenie ręki na rywalu i delikatne szarpnięcie, był widoczny. W takich sytuacjach VAR najczęściej podtrzymuje decyzję boiskową, uznając że nie doszło do "oczywistego błędu", gdyż nastąpił kontakt, a więc mamy mikro argument za przewinieniem. Bez wspomnianego "oczywistego błędu" VAR nie ma prawa interweniować i wzywać arbitra. Oczywiście to wszystko kwestia interpretacji, które narzuca "góra", czyli UEFA. Z pewnością wielu piłkarskich fanów pamięta sytuację z EURO 2020, gdy sędziowie podyktowali bardzo kontrowersyjny rzut karny, który przesądził o losach półfinału Anglia - Dania. Wówczas uznano, że Sterling był faulowany, choć kontakt był bardzo delikatny i nie mógł spowodować upadku. Jednak z racji tego, że mikro kontakt zaistniał, to sędziowie VAR podtrzymali boiskowy werdykt. Po wspomnianych mistrzostwach, UEFA jasno zasygnalizowała, że rzuty karne mają być ewidentne i nie budzić kontrowersji. Niestety na nic się to ma do podejmowanych decyzji, takich jak w spotkaniu AC Milan - Chelsea. System VAR w Lidze Mistrzów i UEFA Uważam, że w tego typu zdarzeniach najlepszym rozwiązaniem byłoby wezwanie arbitra do monitora VAR, aby on sam obejrzał powtórkę i podjął raz jeszcze decyzję. Decyzję, która jest bardzo ważna i decyduje o dalszych losach meczu... Niestety, tutaj mamy kolejną wytyczną, mówiącą aby z kontrowersji nie robić kolejnej kontrowersji. Właśnie w ten sposób zamykana jest furtka, która dałaby szansę na ponowną ocenę sytuacji przez arbitra głównego. Wtorkowe spotkania Ligi Mistrzów przyniosły wiele kontrowersji i sytuacji, w których głośno mówiło się o postawie sędziów. W meczu Maccabi Hajfa - Juventus sędzia Mateu Lahoz podjął bardzo złą decyzję, nie dyktując rzutu karnego dla drużyny Szczęsnego i Milka. Z kolei w spotkaniu FC Kopenhaga - Manchester City arbiter Diaz aż trzy razy biegł do monitora VAR, zmieniając swoje pierwotne decyzje. Czytaj także: Arkadiusz Milik zmarnował "setkę" [WIDEO] Czytaj także: Szymon Marciniak sędzią hitu Ligi Mistrzów Mecze Ligi Mistrzów oglądać możesz na platformie Polsat Box Go!