Jego podopieczni do 90. minuty rewanżu z Realem Madryt prowadzili na Santiago Bernabeu 1-0. Biorąc pod uwagę fakt, że w pierwszym meczu wygrali 4-3, wyglądało na to, że to "Obywatele" wystąpią w tegorocznym finale Ligi Mistrzów. Nic z tego. Dwa gole rezerwowego Rodrygo doprowadziły do dogrywki, gdzie bramka Karima Benzemy z rzutu karnego przesądziła o awansie "Królewskich". Nie oglądałeś Ligi Mistrzów? Zobacz skróty z wczoraj! "Byliśmy blisko, tak blisko, ale ostatecznie nie osiągnęliśmy celu. W pierwszej połowie nie graliśmy dobrze, ale specjalnie nie ucierpieliśmy z tego powodu. Po strzeleniu gola byliśmy lepsi, złapaliśmy rytm, dyktowaliśmy tempo, poczuliśmy się komfortowo. W ostatnich 10 minutach nie cierpieliśmy szczególnie. Nie stało się nic takiego. Rywale przenieśli jednak wielu zawodników w nasze pole karne, dośrodkowywali cały czas i w końcu zdobyli dwie bramki" - powiedział Guardiola. Liga Mistrzów. Josep Guardiola czeka na triumf od 2011 roku "Generalnie nie zagraliśmy najlepiej, choć długo kontrolowaliśmy spotkanie, ale to normalne, że w półfinale zawodnicy czują presję, chcą zrobić ten ostatni krok do finału. Piłka nożna jest nieprzewidywalna, stąd takie mecze jak dziś. Musimy to zaakceptować, przetrawić i wrócić, bo przed nami ostatnie cztery mecze w tym sezonie" - dodał. Guardioli znowu więc nie uda się wygrać w Lidze Mistrzów. Jako trener zanotował dwa triumfy z Barceloną (ostatni w 2011 roku). Z Manchesterem City zdobywa wszystkie trofea w Anglii, ale na arenie międzynarodowej pozostaje wciąż pustka. Najbliżej sukcesu był w zeszłym sezonie, ale w finale Ligi Mistrzów przegrał z innym angielskim klubem - Chelsea. W tegorocznym finale Ligi Mistrzów, który odbędzie się 28 maja na Stade de France w podparyskim Saint-Denis zagrają Real Madryt z Liverpoolem.