"Królewscy" przegrali w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym 0-2, ale utrzymali przewagę z pierwszego meczu, w którym zwyciężyli 3-0. Piłkarze Borussii mieli jeszcze kilka okazji na strzelenie przynajmniej jednego gola, który doprowadziłby do dogrywki, jednak podobnie jak w Madrycie, byli nieskuteczni. Celował w tym zwłaszcza Henrich Mchitarjan. Real mógł fantastycznie rozpocząć pojedynek w Dortmundzie, ale rzutu karnego nie wykorzystał Angel di Maria, który podszedł do niego w zastępstwie siedzącego na ławce rezerwowych Cristiana Ronalda. Potem jednak dominowali gospodarze, ale nie potrafili więcej niż dwa razy pokonać dobrze broniącego Ikera Casillasa. "Wszystkie mecze w tej fazie są bardzo trudne. Mamy szczęście, że awansowaliśmy do półfinału" - powiedział Ancelotti. "Jesteśmy zadowoleni z awansu, ale nie z tego, że musieliśmy tak się męczyć. Szczególnie w pierwszej połowie. W drugiej było już lepiej. W piłce nożnej już tak jest - rozdawaliśmy prezenty, robiliśmy błędy, brakowało nam pewności siebie i mieliśmy problem. Na szczęście w ważnych momentach świetnymi interwencjami popisywał się Casillas. Rozegrał bardzo dobre spotkanie" - dodał włoski szkoleniowiec. Dwie bramki Marco Reusa w 24. i 37. minucie dawały Borussii nadziej na odrobienie strat z pierwszego meczu, ale więcej goli już nie padło. Mimo wszystko Klopp był dumny ze swoich podopiecznych. "Neven Subotić (jeden z kilku kontuzjowanych podstawowych piłkarzy BVB - przyp. red.) powiedział do mnie po meczu: 'Nie mógłbym być bardziej dumny z tego zespołu'. Oto chodzi w Lidze Mistrzów. Byliśmy lepszą drużyną we wtorek, ale awans zaprzepaściliśmy w pierwszym spotkaniu, kiedy powinniśmy coś strzelić" - stwierdził trener Borussii. "Rewanżowy mecz był tak dobry w naszym wykonaniu, że nie można nikogo obwiniać za odpadnięcie z rozgrywek. Atmosfera na stadionie była niesamowita" - mówił Klopp. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-1-4-finalu,cid,636" target="_blank">Zobacz zestaw par ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów</a>