Najbardziej dostało się Jose Mourinho, menedżerowi "The Blues". - To było zastraszanie. Mourinho został obrzucony wyzwiskami, ale on je zignorował, czym jeszcze bardziej rozdrażnił fanów Barcelony - powiedział Kieren Startup, kamerzysta Chelsea TV. Kibice Barcy skandowali m.in. "tłumacz, tłumacz", przypominając Mourinho, że pierwsze kroki w wielkim futbolu stawiał właśnie jako tłumacz Bobby'ego Robsona w Sportingu Lizbona i Barcelonie. Policja co prawda zapewniła piłkarzom Chelsea w miarę swobodne przejście z samolotu do autobusu, ale specjalnie nie przeszkadzała fanom katalońskiego klubu gromadzić się wokół pojazdu. - Było za mało policji, aby zapanować nad tłumem, który obrażał Mourinho i zawodników - dodał Startup. Takie zachowanie kibiców Barcelony ma związek z tym, że mecze pomiędzy tymi drużyny nie przebiegają w spokojnej atmosferze. W zeszłym sezonie obie drużyny spotkały się w 1/8 finału Ligi Mistrzów, a po meczu na Camp Nou Mourinho oskarżył Andresa Friska, sędziego prowadzącego tamten pojedynek, o sprzyjanie gospodarzom. Oskarżenia Portugalczyka doprowadziły do tego, że Szwed zaczął dostawać pogróżki od chuliganów i postanowił wycofać się z zawodu. Obie ekipy spotkały się także w 1/8 finału Ligi Mistrzów w tym sezonie. Spotkanie sprzed dwóch tygodni również nie obyło się bez zgrzytów. Już w 38. minucie boisko musiał opuścić Asier del Horno, obrońca "The Blues", który sfaulował napastnika Barcy Lionela Messiego. Mourinho określił zachowanie Argentyńczyka jako "aktorstwo". Wykorzystując grę w przewadze Katalończycy odnieśli zwycięstwo 2:1. - Chciałbym we wtorek (wtedy odbędzie się rewanż - przyp. red.) zagrac swój najlepszy mecz w karierze i zamknąć usta Mourinho i jego piłkarzom - powiedział Messi. - Oni twierdzili, że jestem aktorem, a to nieprawda. Aktorzy są w filmach, a nie w sporcie - dodał.