W rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów piłkarze Bayernu odrobili straty z pierwszego spotkania z Realem Madryt i doprowadzili do dogrywki, ale przegrali 2-4 i odpadli z Ligi Mistrzów. Antybohaterem był węgierski arbiter Viktor Kassai, który niesłusznie ukarał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką piłkarza Bayernu Arturo Vidala, a następnie uznał dwa gole "Królewskich", które padły ze spalonych. Na dodatek przy jednym z nich poważnej kontuzji nabawił się bramkarz Bayernu Manuel Neuer. "Kiedy ogląda się takie mecze, jak dziś, pojawia się pytanie: Co robią federacje? Mamy sześciu sędziów na boisku, sześciu sędziów! Tymczasem piłkarz dostaje żółtą, a w konsekwencji czerwoną, kartkę za faul, którego nie było. Padają dwie bramki na 2-2 i 2-3 ze spalonych, ewidentnych spalonych. Odgwizduje się spalonego Roberta Lewandowskiego, który biegł na bramkę. Muszę powiedzieć, że po raz pierwszy czuję tak szalony gniew. Gniew, ponieważ zostaliśmy oszukani. Oszukani w dosłownym tego słowa znaczeniu" - skomentował Rummenigge tuż po meczu. Szef Bayernu wciąż nie może pogodzić się z tym, że zespół odpadł z elitarnych rozgrywek w takich okolicznościach. Zapowiedział, że nie ma zamiaru oglądać finałowego starcia Realu z Juventusem, które rozegrane zostanie w Cardiff 3 czerwca, mimo że będzie w tym czasie w stalicy Walii. "Muszę pojechać do Cardiff ponieważ jestem przewodniczącym Europejskiego Stowarzyszenia Klubów i będę uczestniczył w dwóch sesjach, ale w żadnym wypadku nie pójdę na mecz. Tak szybko nie potrafię o tym zapomnieć" - powiedział Rummenigge. MZ