Juventus wybiegł na starcie z Malmoe w dość rezerwowym zestawieniu. W bramce zabrakło Wojciecha Szczęsnego, Polak oglądał to spotkanie z ławki rezerwowych. Mimo osłabień personalnych, ekipa z Turynu dominowała przez cały mecz. Grzeszła jednak nieskutecznością. Już w 7. minucie strzał Moise Keana minimalnie minął bramkę gości. W 18. jednak Kean się nie pomylił. Trudno by mu było nie trafić z kilku metrów po tak dobrej wrzutce od Federico Bernardeschiego. Juventus - Malmoe. Kean bohaterem i antybohaterem Tuż przed przerwą w świetnej sytuacji znalazł się jeszcze Arthur, ale jego uderzenie minimalnie minęło spojenie słupka z poprzeczką. Kean mógł być bohaterem również sytuacji z 70. minuty, kiedy próbował dobijać strzał Bernardeschiego. Jednak chybił z ostrego kąta. Ekipa Malmoe rzadko była w stanie sprawdzać formę zastępcy Szczęsnego. Tymczasem Kean ewidentnie grzeszył brakiem koncentracji, bo w końcówce miał jeszcze szansę na podwyższenie wyniku, gdy dobijał strzał Rabiota. Ekipa "Juve" jeszcze przed tym spotkaniem była pewna awansu z grupy H. Z kolei zespół Malmoe żegna się z LM. Juventus - Malmoe 1-0 (1-0) 1-0 Kean 18. JK