"Zidane to według mnie jeden z pięciu najlepszych piłkarzy w historii. Teraz ma szansę na trzeci z rzędu triumf w Lidze Mistrzów, co nie udało się nigdy żadnemu menedżerowi. Niektórzy mówią, że nie zna się na taktyce, bo jest młodym szkoleniowcem, ale i mnie spotyka podobna krytyka. To dopiero byłby dowcip: w finale spotka się dwóch trenerów, którzy nie mają pojęcia o taktyce. Niestety, muszę być przygotowany na to, że jest tak samo genialnym menedżerem, jakim był piłkarzem" - powiedział o rywalu Klopp.Liverpool znalazł się w finale Champions League po raz pierwszy od 2007 roku. Real triumfował z kolei w tych rozgrywkach trzykrotnie w ostatnich pięciu sezonach."Jestem pewien, że w ostatniej sekundzie przed pierwszym gwizdkiem piłkarze Realu będą mieli większą pewność siebie niż my, ale to nie ma żadnego znaczenia. Ten moment o niczym nie zdecyduje. Oni nigdy nie grali z nami, a tę drużynę Liverpoolu stać na to, żeby dokonywać wielkich rzeczy. W futbolu od tego jest taktyka, żeby sprowadzić lepszego rywala do swojego poziomu. A gdy się już jest na równi, można wygrać" - analizował niemiecki szkoleniowiec "The Reds".Spytany o największą wartość Liverpoolu, która doprowadziła klub do takiego sukcesu w tym sezonie, odparł: "The spirit" (ang. duch, zapał). Dopiero po chwili uzupełnił wypowiedź."Na sto procent to ten duch, który zrodził się w zespole od początku tego sezonu. Kiedy zaczynaliśmy dziewięć miesięcy temu, już wtedy byliśmy solidną drużyną, ale z czasem chłopcy stali się gotowi na wielkie rzeczy. To było możliwe tylko dzięki dobry występom i dobrym wynikom" - ocenił Klopp.Wcześniej Niemiec prowadził Borussię Dortmund, która w finale Champions League na Wembley w 2013 roku przegrała z Bayernem Monachium 1:2."Przed tamtym finałem na pewno byłem dużo bardziej podekscytowany. Nie spodziewałem się, że tak dobre rzeczy spotkają mnie w życiu. Myślałem, że to jedyna taka szansa. Wiedziałem, że chcę to przeżyć jeszcze raz, a moi chłopcy dali mi na to okazję. To napawa mnie ogromną radością. Walczyli o to naprawdę ciężko i na pewno na to zasługują" - powiedział. Klopp słynie z dobrego nastroju podczas konferencji prasowych, na których często się uśmiecha i żartuje. Nie inaczej było w piątek."Mój sposób na zdjęcie presji z zawodników? Od samego początku naszej współpracy obowiązuje zasada: ja jestem odpowiedzialny za porażki, piłkarze są autorami zwycięstw. Tak, przed nami wielki mecz, ale to tylko mecz. Moi zawodnicy nadal mają biegać, podawać, strzelać, główkować i robić wszystko to, co robią najlepiej" - stwierdził trener Liverpoolu.Na piątek na godzinę 18.15 zaplanowana jest także konferencja Zidane'a w Kijowie. Najważniejsze spotkanie Champions League rozpocznie się o 20.45.