"Nie mam informacji, że Lewandowski miałby nas opuścić. W jego kontrakcie nie ma klauzuli odstępnego, więc jeśli klub nie będzie chciał, to go nie sprzeda. A na razie Borussia nie chce jego odejścia" - podkreślił Klopp na czwartkowej konferencji prasowej. W ten sposób szkoleniowiec odniósł się do słów menedżera napastnika - Cezarego Kucharskiego, który na antenie TVP Info powiedział, że Lewandowski w przyszłym sezonie "będzie grał w większym klubie niż Borussia Dortmund". O odejściu napastnika reprezentacji Polski z niemieckiego zespołu spekuluje się od kilku miesięcy. Jego kontrakt wygasa w czerwcu 2014 roku i do tej pory strony nie porozumiały się w sprawie jego przedłużenia. Ostatnio media, jako prawdopodobne miejsce pracy w przyszłym sezonie Lewandowskiego wymieniały Bayern Monachium. Wcześniej spekulowano o jego przejściu do m.in. Manchesteru United i Juventusu Turyn. Również wśród kibiców ten temat nie gaśnie. W czwartek, po wielkim zwycięstwie w półfinale Ligi Mistrzów nad Realem Madryt 4-1, mówiono głównie o Lewandowskim. Z jednej strony chwalono go za zdobycie czterech bramek, ale z drugiej zastanawiano, czy w przyszłym sezonie nadal będzie w Dortmundzie. "Oczywiście to temat, który porusza wszystkich. Nie wiem jednak dlaczego nie można się na razie po prostu cieszyć z tego, co mamy. I jeszcze raz wyraźnie podkreślę - jestem bardzo spokojny. Nie mam żadnych obaw, jeśli chodzi o jakiekolwiek transfery, czy odejścia z klubu. A dopóki ja się nie denerwuję, naprawdę nie ma się o co martwić. Poza tym jest wielu zawodników, którzy chcieliby grać w BVB i nie mają doradców, którzy ciągle występują w telewizji" - powiedział Klopp. Z dystansem podchodzi również do wtorkowego rewanżu. "Jose Mourinho nie jest głupi. Jeszcze w środę wieczorem nikt nie wierzył, że Real awansuje do finału. W czwartek rano było już kilku, którzy zaczęli w to wierzyć, a we wtorek 30 kwietnia, na kiedy zaplanowany jest drugi półfinał, cała Hiszpania będzie już pewna, że to właśnie "Królewscy" zagrają w kolejnym spotkaniu" - ocenił szkoleniowiec BVB. Dlatego właśnie Klopp nie jest jeszcze pewny, że to właśnie jego ekipa pojedzie na Wembley, by tam 25 maja zagrać w wielkim finale. "Oczywiście zrobiliśmy duży krok w tym kierunku, ale my znamy wartość Realu i wiemy, że oni mogą u siebie wygrać 3-0" - zaznaczył. W sobotę Borussię czeka jeszcze mecz ligowy z Fortuną Duesseldorf. Ciężko będzie się piłkarzom zmobilizować, ale Klopp ma z tym związane pewne marzenie: "Bardzo bym chciał, by w niedzielę wszyscy mówili, iż zwariowaliśmy, bo po takim meczu z Realem, chciało nam się jeszcze rozjechać Fortunę". Nie wiadomo jeszcze, czy w sobotę wystąpi Lewandowski. Polski napastnik ma szansę w trzynastym kolejnym meczu Bundesligi strzelić gola. "Czy będę kogoś oszczędzał? Nie wiem. Nie widziałem się jeszcze z drużyną. Z Robertem również nie rozmawiałem i nie wiem jak się czuje. Wiele będzie od niego zależało, ale pamiętajmy, że jeszcze przed środową potyczką miał zbity mięsień czworogłowy" - powiedział trener. Klopp, wyraźnie szczęśliwy i rozluźniony, przyznał, że jeszcze nigdy nie otrzymał tylu gratulacji, co właśnie w czwartek. "To oczywiście bardzo miłe. Wszystko ułożyło się idealnie. Kładłem się spać w znakomitym humorze, w takim samym wstałem. Czuło się też, że taka atmosfera jest nie tylko w moim otoczeniu" - dodał.