Laburda to specjalista z zakresu prawa sportowego, prawa spółek handlowych oraz sporów sądowych i arbitrażowych. Jest partnerem w Młynarczyk, Laburda, Augustyniak Kancelaria Radców Prawnych. Zajmuje się świadczeniem pomocy prawnej dla klubów sportowych i zawodników. Jest pełnomocnikiem procesowym stron w postępowaniach przed sądami powszechnymi, sądami administracyjnymi, sądami polubownymi, organami Polskiego Związku Piłki Nożnej i FIFA. Od grudnia 2016 roku jest członkiem Izby ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jego kancelaria ma siedzibę na stadionie Górnika Zabrze. Paweł Czado, Interia: Czy decyzja o powstaniu Superligi może mieć wpływ na prawo sportowe? Czy grozi nam chaos na wielu poziomach - nie tylko organizacyjnym, nie tylko sportowym, ale także prawnym? Bartłomiej Laburda: - Rzeczywiście; jeśli Superliga wejdzie w życie będzie miała ogromny wpływ na świat piłki nożnej. Nic już może nie być takie samo. Jako prawnik z jednej strony jestem zafascynowany prawnymi niuansami i aspektami tej sprawy, jednak mam świadomość możliwego dalszego rozwoju sytuacji i konsekwencji, które mogą za tym przyjść. Na razie nie wiemy czy strony sporu wejdą w rzeczywisty spór prawny, czy zastosują narzędzia, którymi grożą. Nie wiemy czy UEFA wykluczy kluby nie tylko z międzynarodowych rozgrywek, ale i z krajowych struktur. Na razie obie strony prężą muskuły i wytaczają armaty. UEFA szykuje wielomiliardowy pozew, ale słyszę, że w sądach krajowych druga strona już składa wnioski wyprzedzające, mające uchronić przed stratami i uniemożliwić zablokowanie Super Ligi przez UEFA. Z zainteresowaniem czekam na rozwój wypadków, a spór może być tak skomplikowany i wielowarstwowy, że naprawdę trudno przesądzać jak to może się potoczyć. Ta decyzja może mieć wpływ nie tylko na losy klubów, rozgrywek, ale również na losy poszczególnych zawodników. - To prawda. Jeśli UEFA wyrzuci kluby opowiadające się za secesją z krajowych i międzynarodowych struktur w konsekwencji, jeśli piłkarze nie będą mieli możliwości gry we własnych reprezentacjach narodowych to może stanowić to powód do rozwiązania przez zawodnika kontraktu z klubem. Używam słowa "może", bo w przepisach FIFA nie jest to ściśle zdefiniowane (przepisy FIFA umożliwiają jednostronne rozwiązanie kontraktu jeżeli istnieje "just cause") - ale kwestia niemożności gry w kadrze wydaje się jednak być taką istotną przesłanką, spełniająca kryteria. Niemniej jednak nie przesądzając ostatecznych rozstrzygnięć wydaje mi się, że ewentualne sankcje i zakazy ze strony FIFA i UEFA wobec zawodników mogą być najtrudniejsze do wyegzekwowania. 16 grudnia 2020 roku Sąd Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie T-93/18 (International Skating Union/Komisja). W wyroku tym Sąd wskazał, iż uregulowania Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej (ISU) przewidujące surowe kary wobec sportowców, którzy uczestniczą w zawodach łyżwiarstwa szybkiego niezatwierdzonych przez tę organizację, są sprzeczne z przepisami UE w dziedzinie konkurencji. Oczywiście nie można przełożyć tego wyroku "jeden do jednego" w stosunku do ewentualnych sankcji nałożonych na piłkarzy, skala aktualnego sporu i ewentualne konsekwencje są nieporównywalne większe, ale generalnie UE zdecydowanie sprzeciwia się wszelkim ograniczeniom swobód osób fizycznych, pracowników, w tym również sportowców. Jeśli chodzi o piłkarzy to chyba dobry moment żeby przekonać się co dla danego zawodnika jest najważniejsze. - Rzeczywiście, można będzie to uznać za swoisty test dla przekonań zawodników. Proszę zwrócić uwagę, że byli reprezentacyjni piłkarze, sławy sprzed lat reagują oburzeniem na projekt Superligi. Natomiast ci, którzy grają, są na topie (zwłaszcza zawodnicy klubów Super Ligi) - milczą... Przypominam, że taka secesja miała już miejsce: w koszykówce. Dziś gwiazdy Euroligi przyjeżdżają na mecze reprezentacji rzadko albo - jeśli terminy się pokrywają - w ogóle. Jednak wpływ piłki nożnej na światową społeczność jest jednak nieporównywalnie większy niż koszykówki, na piłkarski mundial czeka, bez przesady, cały świat. - Zgadza się. Także z tego powodu przypuszczam, że sprawą może zająć się Unia Europejska. Nie pozwoli żeby wyroki w sprawie wydał skład orzekający w jednym z krajów decydując o sprawie ważnej dla milionów. Unia może wykorzystać artykuł 102 Traktatu o funkcjonowania Unii Europejskiej czyli zakaz nadużywania pozycji dominującej (co ciekawe pewnie będą na niego powoływać się obie strony) oraz artykuł 165 mówiący o wspieraniu rozwoju edukacji i przedsięwzięć w zakresie sportu przy uwzględnieniu jego szczególnego charakteru, funkcji społecznych i edukacyjnych. Ale tu pojawia się kolejny kruczek, interesujący dla prawników. Jeśli UE zainterweniuje to jak jej decyzje będą miały się wobec angielskich klubów? Przecież Wielka Brytania jest poza UE... Reasumując: wydaje mi się, że cała sytuacja to jednak wstęp do finalnego porozumienia. Wydaje mi się, że ludzie stojący za superligą zrobili to w iście amerykańskim stylu. Ostry atak na początek. Informacja, że w tworzenie finansowej infrastruktury dla Superligi ma zaangażować się JP Morgan czyli największy bank w USA robi wrażenie. Ale myślę, że to trochę granie na wywołanie szoku żeby wywalczyć sobie jak najlepszą pozycję negocjacyjną. Bo wcale nie jest powiedziane, że obie strony ostatecznie nie dojdą do porozumienia. Rozmawiał: Paweł Czado