W klubowej piłce nożnej nie ma większego osiągnięcia w ramach jednego sezonu niż zdobycie potrójnej korony. Potrzeba do tego równej gry przez cały sezon na kilku frontach, do tego także trzeba wykazać się skutecznością w meczach decydujących o trofeach, granych pod ogromną presją. Nie dziwi więc fakt, że w całej historii takim osiąnięciem może pochwalić się tylko siedem klubów: Celtic (1966/1967), Ajax Amsterdam (1971/1972), PSV Eindhoven (1988/1989), Manchester United (1998/1999), FC Barcelona (2008/2009 i 2014/2015), Inter Mediolan (2009/2010) i Bayern Monachium (2012/2013 i 2019/2020). Kibice City zadrżeli. Haaland mógł stracić finał Ligi Mistrzów Pep Guardiola może zostać pierwszym trenerem w historii, który dwukrotnie zdobędzie potrójną koronę Każdy z tych zespołów potrzebował oczywiście wybitnego dyrygenta, mogącego go poprowadzić do tak spektakularnego sukcesu. Na liście zdobywców rzeczywiście są sami wielcy: Jock Stein, Stefan Kovacs, Guus Hiddink, Juup Heynckes, Hansi Flick, Jose Mourinho, Sir Alex Ferguson, Luis Enrique i Pep Guardiola. Guardiola staje więc przed szansą dokonanie rzeczy absolutnie historycznej i zostania pierwszym szkoleniowcem w historii, któremu tak trudna sztuka udałaby się dwukrotnie. Do wykonania został ostatni, ale jakże ważny i trudny krok. Droga na szczyt. Jak Szymon Marciniak został najlepszym sędzią na świecie? Sam Guardiola wie o tym zresztą najlepiej, bo po swoim sukcesie z 2009 roku kilkukrotnie był bliski jego powtórzenia, ale zawsze brakowało postawienia jednego kroku. W 2011 roku jego Barcelona ponownie wygrała Ligę Mistrzów, była też najlepsza w La Liga, ale w finale Pucharu Króla przegrała z Realem Madryt. Po przenosinach do Bayernu Monachium mógł po nią sięgnąć dwa razy - w 2014 i 2016 roku. W obu przypadkach Monachijczycy nie mieli sobie równych w kraju, pewnie wygrywając mistrzostwo i Puchar Niemiec, czegoś jednak brakowało w Lidze Mistrzów, bo na etapie 1/2 finału eliminowali ich kolejno Real i Atletico Madryt, a szczególnie ten drugi dwumecz może boleć z dzisiejszej perspektywy, bo "Atleti" przeszło dzięki bramkom zdobytym na wyjeździe. Gorzkie słowa gwiazdy Manchesteru City. Nawet wygranie Ligi Mistrzów niewiele zmieni Bez tego meczu w 3. lidze nie byłoby dzisiejszej szansy Guardioli Czy to będzie wreszcie ten rok? Wskazują na to wszystkie znaki na niebie i ziemi, ale pozostając przy tej terminologii, "bogowie" piłki nożnej niejednokrotnie pokazywali już, że ich wyroki nie mają nic wspólnego z racjonalnością. Dla fanów City wygrana byłaby zarazem piękną klamrą. W 1999 roku, kiedy Manchester United zdobywał swój tryplet (jako pierwszy i jak na razie jedyny angielski zespół), to "Obywatele" stali przed przepaścią. Po spadku na trzeci poziom rozgrywkowy rozgrywali finał baraży z Gillingham, który miał im pozwolić wrócić na zaplecze elity. W 87. minucie było jednak 0:2 i wydawało się, że klub na dobre ugrzęznie w marazmie. Wtedy jednak stało się coś nieprawdopodobnego, City w doliczonym czasie wyrównało i finalnie wygrało po serii rzutów karnych dzięki kapitalnej postawie bramkarza, Nicky`ego Weavera. Ten mecz do dzisiaj wspominany jest jako jeden z najważniejszych w historii klubu, bo bez niego mogłoby nie być powrotu do Premier League, przejęcia przez szejka Mansoura i wszystkich wielkich sukcesów z ostatnich lat. Nie byłoby też dzisiejszej szansy Guardioli. Finał Ligi Mistrzów w służbie Erdogana. Turcja celuje jednak wyżej Hiszpan gra więc nie tylko o zapisanie się w historii futbolu, ale także o wynagrodzenie lat wiary wszystkim, którzy byli przy klubie wtedy i będą w Stambule. To naprawdę waży bardzo dużo. Początek finału Manchester City - Inter Mediolan w sobotę o godz. 21.00. Mecz na żywo możesz obejrzeć w Polsat Sport Premium 1, a także w otwartym kanale Polsatu. Transmisja dostępna również na urządzeniach mobilnych i na platformie Polsat Box Go. Relacja live z tego spotkania w Interii Sport.