Szymon Marciniak ma spory problem po meczu między Bayernem Monachium a Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Tuż po końcowym gwizdku rzucili się na niego wściekli piłkarze i działacze zespołu z Bawarii, a od rana we wszystkich gazetach i programach sportowych jego nazwisko figuruje raczej w przykrym kontekście kontrowersyjnej decyzji podjętej na boisku w 103. minucie drugiego półfinału. Jan Tomaszewski twierdzi jednak, że nic poważnego się nie stało. Jego słowa mogą zadziwić. "Absolutna katastrofa". Niemcy nie zostawili na Marciniaku suchej nitki. Przeprosiny Polaka Jan Tomaszewski grzmi ws. Marciniaka Tomaszewski w wywiadzie dla "Super Expressu" wyjaśnił, że Szymon Marciniak nie zrobił na boisku nic złego, a nawet zachował się najlepiej, jak mógł i wszystkie pretensje dotyczące jego działań są bezpodstawne. Legendarny bramkarz podkreślił, że tak działają najlepsze zespoły sędziowskie. Reprezentant Polski uciekł do Niemiec. Przed karą uchronił go... Aleksander Kwaśniewski Jan Tomaszewski o "świętym na boisku" Od razu po tych słowach dodał, że na boisku najważniejszą, a nawet "świętą" osobą jest tylko arbiter, który stara się podejmować jak najlepsze decyzje i trzeba je akceptować. Wiadomo jednak, że nie ma ludzi nieomylnych i czasem warto dać szansę pomocnej technologii. "Umówmy się, świętym na boisku jest jeden człowiek - sędzia główny. Nawet, jak on popełni błąd, to jest to wliczone w mecz. VAR jest dla sędziego, żeby pomóc sędziemu i z tym się musimy po prostu pogodzić" - dodał Jan Tomaszewski. Czy takie rozumowanie pozwoli Szymonowi Marciniakowi uniknąć kary, czyli odsunięcia od najważniejszych meczów Euro 2024?