Juanma Rodriguez w swoim blogu nie zostawia na trenerze "Obywateli" suchej nitki. Jego podopieczni przegrali w środę na Camp Nou aż 0-4. To była najwyższa porażka Pepa jako szkoleniowca. Rodriguez zastanawia się, czy tylko na tyle stać Guardiolę, który w letnim oknie transferowym wydał na transfery ponad 210 milionów euro? Twierdzi, że miał to być "wielki spektakl, piłka nożna z innej planety, a wszystko, czego byliśmy świadkiem to krwawa rzeź" i to nie dlatego, że Messi i spółka byli jakoś szczególnie dobrzy, ale że rywale zaprezentowali się słabo. Według Rodrigueza, zachowując wszelkie proporcje "Manchester City na Camp Nou nie był lepszym zespołem niż Legia na Santiago Bernabeu". Mistrz Polski przegrał w Madrycie 1-5. Pierwsza bramka Messiego to był żart (Fernandinho potknął się i wyłożył jak długi, co wykorzystał Argentyńczyk), podobnie trzecia (Ilkay Guendogan wycofując piłkę do bramkarza, podał Luisowi Suarezowi, który znalazł podaniem Messiego), a na to, co zrobił Claudio Bravo (podając piłkę Suarezowi, a potem broniąc rękami poza polem karnym) nie ma nawet nazwy, choć oczywiście znalazły ją angielskie tabloidy - "The Sun" nazwał chilijskiego bramkarza "Clownio Bravo". Co więcej, Rodriguez uważa, że Guardiola zapomniał chyba, że nie nie już trenerem Barcelony, bo jak inaczej wytłumaczyć posadzenie na ławce Sergia Aguero, czyli najlepszego strzelca "Obywateli". I to po to, żeby mieć dodatkowego piłkarza w środku pola? W tabeli grupy C Ligi Mistrzów prowadzi Barcelona, która już o pięć punktów wyprzedza Manchester City. O kolejny punkt gorsza jest Borussia Moennchengladbach, która w środę wygrała w Glasgow 2-0 (0-0) i odniosła pierwsze zwycięstwo. Celtic zamyka tabelę.