28-letni Francuz, który miał po zakończeniu tego sezonu przejść do FC Barcelona, zdecydował się jednak zostać w Londynie i poprowadzić drużynę do gry na nowym stadionie (Emirates Stadium). - Z jednej strony rozum podpowiadał mi, żeby odejść, ale serce powiedziało mi, abym został - stwierdził piłkarz na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Henry występuje w Arsenalu od 1999 roku. Jego stary kontrakt wygasał za rok. Łącznie zdobył już w barwach swojego obecnego klubu ponad 200 goli. Wcześniej grał m.in. w Juventusie Turyn. W tym sezonie doprowadził "Kanonierów" do finału Ligi Mistrzów, gdzie przegrali z Barceloną 1:2. Został także królem strzelców Premier League, w której zdobył 27 goli, a drużyna zajęła czwarte miejsce. - Możemy być dumni z naszego występu w finale Ligi Mistrzów. W środę zespół pokazał mi, że nie ma co się obawiać Barcelony. To uświadomiło mi jedną rzecz, którą chciałem wiedzieć - jak daleko mogę zajść z tą drużyną - dodał Henry. Kapitan Arsenalu wierzy, że swoją karierę zakończy w tym klubie, gdyż nowy kontrakt wygasa trzy miesiące przed jego 33. urodzinami. - Nigdy nie grałem w Hiszpanii i nigdy nie będę grał. Występowałem we Francji, Włoszech, ale Anglia jest najlepszym krajem do uprawiania piłki nożnej. Tutaj zawodnik może wykonywać swoją pracę we właściwy sposób - ludzie cię szanują - powiedział Henry. - To mój ostatni wielki kontrakt. Miałem dylemat czy odejść, czy zostać, ale teraz znacie już odpowiedź - dodał.