Piłkarze Paris Saint-Germain po pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów byli w bardzo trudnej sytuacji - nie dość, że przegrali 2:3, to rewanżowe starcie rozgrywali na wyjeździe. I chociaż szybko stracili gola w Barcelonie, to po czerwonej kartce dla Ronalda Araujo "odżyli" i bezlitośnie wykorzystywali błędy rywali w obronie. Paryżanie wygrali 4:1 i w efektownym stylu zameldowali się w gronie czterech najlepszych zespołów rozgrywek. Jednym z bohaterów francuskiego zespołu był Ousmane Dembele, który jeszcze w pierwszej połowie doprowadził do wyrównania, świetnie odnajdując się w polu karnym i wykańczając akcję gości mocnym uderzeniem pod poprzeczkę. Kilka minut później był blisko ponownego wpisania się na listę strzelców, ale minimalnie chybił. Francuz był aktywny i nękał defensywę "Dumy Katalonii", chociaż zadania nie ułatwiali mu kibice. Sympatycy Barcelony za każdym razem, gdy były piłkarz katalońskiego klubu był przy piłce, reagowali głośnymi gwizdami. To najwyraźniej tylko nakręcało Dembele, który razem z kolegami pogrążył ekipę gospodarzy, a po spotkaniu odebrał statuetkę dla MVP spotkania. Klęska w Lidze Mistrzów to nie wszystko. Złe wieści dla Barcelony, to już pewne Ousmane Dembele krótko po meczu FC Barcelona - PSG. "To świetny klub" Po zakończeniu meczu Dembele krótko postanowił skomentować zachowanie fanów zespołu, dla którego grał w latach 2017-2023, zdobywając z nim trzy mistrzostwa kraju, dwa Puchary Króla oraz dwa Superpuchary Hiszpanii. "Barcelona to świetny klub. Kocham Barcelonę. Gwizdy kibiców? To normalne na każdym stadionie" - odpowiedział cytowany przez dziennikarza Fabrizio Romano. Francuski gwiazdor odniósł się też do przebiegu spotkania, podkreślając rolę Luisa Enrique w przygotowaniu PSG na ten mecz. "Wiedzieliśmy, że strzelimy gole i awansujemy. Taktyka trenera byłą doskonała, wszyscy w siebie wierzyli. Jestem bardzo szczęśliwy w Paryżu, a teraz zagramy w półfinale" - dodawał cytowany przez barcauniversal.com. Zdecydowanie mniej powodów do zadowolenia miał Xavi, który po spotkaniu za porażkę swojego zespołu obwiniał głównie sędziów. Trenera Barcelony rozzłościła m.in. sytuacja z 64. minuty, kiedy to Ilkay Guendogan upadł w polu karnym po kontakcie z jednym z defensorów, ale arbiter nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki. "Powiedziałem sędziemu, że było bardzo źle, że nie rozumiał gry, to była katastrofa. Nie lubię rozmawiać o sędziach, ale to rzutuje na wynik dwumeczu. Gra w dziesiątkę jest bardzo skomplikowana. Szkoda, że praca wykonana przez cały sezon kończy się w tym miejscu z powodu jednej decyzji" - grzmiał hiszpański szkoleniowiec. Nie mieli litości dla Lewandowskiego. Hiszpanie nie zostawili na nim suchej nitki. Tak media oceniły jego występ