Kibice "Dumy Podlasia" mogą być dumni ze swoich piłkarzy za występy w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Jagiellonia rozpoczęła je od drugiej rundy, w której doskonale wywiązała się z roli faworyta i bez większych problemów pokonała FK Poniewież. W trzeciej zaś na jej drodze stanął norweski zespół Bodo/Glimt. Faworyzowani Skandynawowie już w Białymstoku pokazali kto w tej parze jest kandydatem do awansu. Rewanż wyszedł im jeszcze lepiej, ponieważ po małym falstarcie rozprawili się z Polakami 4:1. Dlaczego falstart? "Żółto-czerwoni" wysforowali się na prowadzenie w czwartej minucie po bramce samobójczej Patricka Berga. Później nie mieli jednak powodów do radości. Swoich rodaków w walce o Champions League wirtualnie wspierał Halvor Egner Granerud. Zawodnika zabrakło na liście startowej pierwszych konkursów Letniego Grand Prix w Courchevel, więc by się nie nudzić sportowiec spędził wieczór z piłką nożną. Po ostatnim gwizdku 28-latek miał powody do zadowolenia, bo Bodo/Glimt jest już zaledwie jeden dwumecz od znalezienia się w upragnionej Lidze Mistrzów. Z tego powodu sportowcowi dopisywał humor, co widać po jego aktywności w mediach społecznościowych. Halvor Egner Granerud nie wytrzymał. Szybko zwrócił na to uwagę Uwagę Skandynawa zwróciły koszulki Jagiellonii Białystok, a raczej sponsor znajdujący się w ich centralnym punkcie (Kuchnia Wikinga - dop.red.). "Podoba mi się sponsor koszulki Jagiellonii, ale wiking na koszulce nie pasuje do prawdziwych wikingów" - napisał skoczek w serwisie X. Wpis od razu zrobił furorę. "Fan Ekstraklasy się znalazł" - zaśmiał się jeden z użytkowników. "Ciekawe, czy będziesz taki cwany, jak będzie trzeba skoczyć 151,5 metra w Willingen" - odpisał mu drugi. Jagiellonia nie ma obecnie zbyt wiele czasu na przeżywanie porażki. Białostoczanie niebawem zagrają kolejny mecz w PKO BP Ekstraklasie. Nie kończy się też walka o europejskie puchary, o czym więcej piszemy TUTAJ.