Choć temperatura emocji przed rewanżowym meczem między Bayernem a Manchesterem City nie była zbyt wysoka (Anglicy po starciu na Wyspach prowadzili 3:0), Bawarczycy musieli rzucić się do ataku i pokazać charakter, by spróbować stłamsić zespół Pepa Guardioli. Zagrali nieźle zwłaszcza w pierwszych 25 minutach, jednak zabrakło im dokładności i lepszej decyzyjności na ostatnich metrach przed bramką Edersona. Drużyna z Allianz Areny za wszelką cenę chciała uniknąć trzeciego z rzędu odpadnięcia z Ligi Mistrzów już na etapie ćwierćfinałów, więc narzucała swoje warunki gry. Nie zamierzała odpuszczać żadnej piłki, co pokazała sytuacja z doliczonego czasu w pierwszej połowie. Ilkay Guendogan został sfaulowany przez Leroya Sane. Pomocnik "The Citizens" upadł w taki sposób, że zagarnął piłkę ręką pod swoje ciało. Nie zważał na to Joshua Kimmich i próbował prawą nogą przejąć futbolówkę. To nie spodobało się Niemcowi tureckiego pochodzenia - wstał, natychmiast ruszył do rywala, chwycił go za koszulkę i wykrzyczał kilka słów. "Kłótnia między gwiazdami". Niemieckie spięcie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów Do akcji wkroczyli także inni zawodnicy. Erling Haaland odciągał Leona Goretzkę, a Guendogan wymienił kilka kwestii z Dayotem Upamecano. "To była kłótnia między naszymi gwiazdami. Jej wynik? Clement Turpin pokazał żółtą kartkę obu graczom" - skomentował krótko "SportBild", nawiązując oczywiście do tego, że tworzą oni razem środek pola reprezentacji Niemiec. Chęć pokazania dominacji na boisku to jedno, frustracja słabym wynikiem to drugie. W tej sytuacji wystąpiły oba te czynniki. Kończyła się pierwsza połowa, a monachijczycy po obiecującym początku wciąż nie potrafili wyjść na prowadzenie. To, że Kimmich lubi wdawać się w małe wojenki na boisku, wiadomo nie od środy. 8 kwietnia podopieczni Thomasa Tuchela grali na wyjeździe w Bundeslidze z Freiburgiem. 28-latek prowokował kibiców gospodarzy. Szybko zareagowali na to piłkarze przeciwnika. Michael Gregoritsch odepchnął Niemca, a sędzia pokazał mu za jego zachowanie żółtą kartkę. Zawodnik Bayernu był tak rozjuszony, że do szatni sprowadzić musieli go członkowie sztabu.