We wtorkowy wieczór Paris Saint-Germain zremisowało z Newcastle United 1:1 w meczu piątej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wynik na Parc des Princes otworzył Alexander Isak, ale w doliczonym czasie gry do drugiej połowy wyrównał z rzutu karnego Kylian Mbappe. Szymon Marciniak podyktował go po zagraniu ręką Valentino Livramento. Decyzja jest kontrowersyjna, po piłka najpierw przypadkowo odbiła się od brzucha defensora "Srok", nie miał on więc kontroli nad futbolówką. Polski arbiter nie podyktował karnego "z boiska", lecz zrobił to po obejrzeniu powtórek z wozu VAR. Zdaniem wielu ta decyzja była błędna. "Z pewnością nie było to celowe zagranie piłki, a ułożenie rąk Livramento było uzasadnione, gdyż stanowiło następstwo wykonywanego ruchu - zawodnik szybko biegł przed siebie. Zgodnie z aktualnymi przepisami gry i interpretacjami, trudno powiedzieć, dlaczego Szymon Marciniak - po obejrzeniu powtórek na monitorze VAR - podjął taką decyzję" - napisał ekspert sędziowski Interii Łukasz Rogowski. Takie samo stanowisko mają ikona Newcastle Alan Shearer czy pracujący od lat w angielskiej telewizji Gary Lineker. Oczywiście największe głosy oburzenia płyną z Wysp Brytyjskich, choć o Marciniaku mówi teraz pół piłkarskiej Europy. Do grona krytyków decyzji ws. Livramento dołączył Tomasz Hajto w pomeczowym studiu Polsatu Sport. - Ja już tego kompletnie nie rozumiem. Podyktował rzut karny, gdzie piłka ewidentnie najpierw odbiła się od brzucha, a potem trafiła w rękę. Z tego co do tej pory słyszałem, jeżeli najpierw odbiła się od ciała, to karnego w takim wypadku nie ma. Co jest wykładnikiem ręki, a co jest wykładnikiem rozpędzonego zawodnika? - pytał. Kontrowersyjna była też sytuacja z 69. minuty, w której Achraf Hakimi z PSG po kontakcie z przeciwnikiem upadł na murawę w polu karnym. Zdaniem Marciniaka nie był on tak duży, by spowodować upadek Marokańczyka. Zgadza się z nim w tej interpretacji wspomniany Rogowski, ale nie Hajto. - Dla mnie to rzut karny. Był rozpędzony i pierwszy dotknął piłki, a rywal wytrącił go z biegu. Marciniak nawet nie podszedł tego oglądać na wozie VAR, tylko posłuchał na słuchawce - zakończył 51-letni były reprezentant Polski.