Atletico Madryt jest drużyną ograną w Champions League, natomiast Lazio Rzym nie grało w elitarnych rozgrywkach przez trzy poprzednie sezony. Dlatego tak wielu, ponad 50 tys. kibiców przyszło na Stadion Olimpijski. Były obawy, że będzie to widowisko, które zdominuje defensywa. I tak było, długo wydawało się, że w sztuce bronienia lepsi będą goście, którzy do 94. minuty prowadzili 1-0. Wtedy Luis Alberto dośrodkował w ostatniej akcji meczu, a piłkę do siatki głową skierował bramkarz Lazio, Ivan Provedel. To był mecz dwóch drużyn Diego Simeone, Argentyńczyka który grał po cztery lata w Lazio i Atletico, a dziś jest trenerem tych drugich od lat już 12. W nielicznych wywiadach, których udziela "Cholo" dawał do zrozumienia, że kiedyś chciałby poprowadzić Biało-Błękitnych - Argentyńczyk zaznacza że jest to kwestia czasu - "nie czy tylko kiedy". Od początku spotkania większą inicjatywę przejawiali gospodarze - Daichi Kamada uderzał po ziemi, ale jego strzał obronił bez trudu Jan Oblak. W rewanżu jak TGV ruszył Antoine Griezmann, ale w decydującej chwili stracił wątek. Groźny był Luis Alberto, ale prowadzenie objęli goście, po pierwszym celnym strzale na bramkę Lazio. 20-letni Pablo Barrios w 29. minucie uderzył z dystansu, piłka po rykoszecie od Kamady kompletnie zmyliła Ivana Provedela. Gol Polaka zadziwił świat. Jego 5 minut trwało 7 meczów To pierwszy gol Barriosa dla klubu, którego jest wychowankiem, "Los Colchoneros" nie mieli młodszego hiszpańskiego strzelca gola w rozgrywkach Champions League. Goście objęli prowadzenie, co oznaczało, że zadanie Lazio stało się od teraz wielokrotnie trudniejsze. Lazio Rzym zremisowało 1-1 z Atletico Madryt na inaugurację Ligi Mistrzów W 56. minucie fatalny i zupełnie nietypowy dla siebie błąd popełnił Jan Oblak, przed wymarzoną szansą stanął Ciro Immobile, ale zaraz koncertowo ją zmarnował, trafiając prosto w słoweńskiego bramkarza. To był prezent, z którego gospodarze nie skorzystali. W 66. minucie w słupek trafił napastnik "Atleti", Alvaro Morata. Chwilę później Samuel Lino mocno strzelił z bliska, ale trafił prosto w Provedela. I wtedy nastąpiła akcja, o której było na wstępie, bramkarz gospodarzy zdobył wyrównanie w ostatniej akcji. Maciej Słomiński, Interia