Tuż po przyjściu do Chelsea - w 2007 roku - Malouda nie błyszczał. W pierwszych dwóch sezonach strzelił w lidze kolejno 2 i 6 goli. Za to od przyjścia na Stamford Bridge Ancelottiego bryluje na skrzydle "The Blues" i sieje popłoch w szeregach obronnych rywali w Premier League. Rok temu dwunastokrotnie pokonał bramkarzy na angielskich boiskach, a w tych rozgrywkach ma już sześć trafień w sześciu rozegranych meczach. Francuz podkreśla, że jego progres w grze dla Chelsea to zasługa przede wszystkim Carlo Ancelottiego, który pozwolił mu rozwinąć się piłkarsko. "Ancelotti sprawił, że osiągnąłem zupełnie nowy poziom gry. Obdarzył mnie zaufaniem i wierzę, że docenił mnie jako piłkarza. Mieliśmy kilka szczerych rozmów i wtedy narodziła się specjalna więź między nami" - opowiada Malouda. "Potrzebowaliśmy przewodnika, szefa i Carlo właśnie kimś takim był. Ludzie mówią, że liderem był Jose Mourinho, ale to Ancelotti jako pierwszy trener zdobył z Chelsea dublet - mistrzostwo i puchar Anglii. On przeszedł do historii" - wychwala trenera skrzydłowy "The Blues". Teraz dzięki metodom szkoleniowym włoskiego trenera, Malouda znalazł się w świetnej formie. Choć jak sam przyznaje - nie jest to wszystko, na co go stać. "Wierzę, że jestem w najlepszej formie w życiu i gram dla właściwego klubu. Czuję, że rozkwitam piłkarsko i mogę grać jeszcze lepiej!" - dodaje 30-letni Florent Malouda i zapewnia, że nawet bardzo intratna oferta transferowa nie skłoni go do opuszczenia Londynu.