W sobotę 5 kwietnia FC Barcelona zremisowała 1:1 z Realem Betis w 30. kolejce La Liga. Tym samym drużyna Hansiego Flicka nie wykorzystała szansy na odskoczenie m.in. Realowi Madryt, który kilka godzin wcześniej sensacyjnie przegrał 1:2 z Valencią. Zarówno kibice, jak i piłkarze katalońskiego zespołu wiedzieli, że zmarnowali świetną okazję. Najbardziej z utratą cennych punktów nie mógł się pogodzić Raphinha. Brazylijski gwiazdor i jeden z najważniejszych zawodników Barcelony w tym sezonie po ostatnim gwizdku wpadł w prawdziwą furię! Najpierw miał pretensję do sędziów, a następie rozładował złość na kolegach z klubu. 28-latek wdał się w przepychanki m.in. z Robertem Lewandowskim, Marcem-Andre ter Stegenem, a nawet... samym Hansim Flickiem! Jego zachowanie było kompletnie niedopuszczalne. Flick przemówił ws. Raphinhi. Wszystko jasne - To nie miało nic wspólnego z sędziami. Raphinha krzyczał na mnie - tłumaczył po całym incydencie niemiecki trener, chcąc za wszelką cenę załagodzić sytuację. Mimo to kibice i eksperci domagali się od katalońskiego klubu stanowczych decyzji w postaci surowego ukarania niesfornego Raphinhi. Zastanawiano się również, czy Brazylijczyk po swoich kaprysach wystąpi w arcyważnym meczu z Borussią Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, który zaplanowano na najbliższą środę. Podczas wtorkowej konferencji prasowej Flick rozwiał wszelkie wątpliwości w tej sprawie. Jego słowa mówią same za siebie. W tym sezonie Raphinha do tej pory rozegrał w sumie 44 spotkania, w których strzelił aż 27 bramek i zanotował 20 asyst. Trzeba przyznać, że takie statystyki robią wrażenie. Oprócz tego 60-latek odniósł się do samego starcia z niemieckim zespołem. - Myślę, że każdy chce awansować do dalszej fazy. Będzie trudno ze względu na naszego rywala, który ma swoje atuty w ataku. Trzeba kontrolować mecz i wywierać presję. Jesteśmy pewni siebie - zapowiadał Hansi Flick. Pierwszy gwizdek wybrzmi równo o godz. 21:00 na Estadi Olimpic Lluis Companys.