Remigiusz Półtorak, eurosport.interia.pl: Kto jest dla pana faworytem w sobotnim finale Ligi Mistrzów Real - Liverpool? Wydaje się, że każdy zespół chce zdjąć z siebie tę rolę. Christian Karembeu: - Nie mam żadnych wątpliwości, że Real. Moi młodsi koledzy przyjechali tutaj, aby pobić rekord trzech zwycięstw z rzędu. Nikomu się to jeszcze nie udało, choć jestem przekonany, że Real będzie znowu pierwszy. Ale z Liverpoolem będzie bardzo trudno. - To prawda. Rywale grają znakomicie w ofensywie, strzelają dużo goli, więc kluczem do zwycięstwa będzie uważna gra Madrytu w obronie. Znakomicie zna pan Zidane'a, bo przez wiele lat graliście w jednej drużynie. Nie zaskakuje pana, że tak dobrze radzi sobie jako trener? - Zupełnie nie. Wygrać Ligę Mistrzów dwa razy z rzędu to naprawdę wielkie osiągnięcie, a jeszcze gdyby dołożył do tego trzecią... Kibice uważają, że trudno było sobie coś takiego wyobrazić, niektórzy z nas, byłych zawodników, którzy z nim graliśmy - również, ale to prawda. Tym bardziej oczekiwanie na kolejną koronę jest ogromne. Ale mówimy ciągle o trenerze, który zaledwie dwa i pół roku temu był mało doświadczony, jeśli chodzi o samodzielne prowadzenie drużyny. A tu taki wynik. - Ja to widzę inaczej. Nie powiedziałbym, że "Zizou", obejmując Real był niedoświadczony. On świetnie znał ten klub. Pracował tam niemal na każdym poziomie. Był doradcą prezydenta, asystentem pierwszego trenera, prowadził rezerwy. To wszystko się liczy. Może pana zaskoczę, ale właśnie praca z młodymi zawodnikami Realu bardzo wiele mu dała, znakomite wprowadzenie do przejęcia pierwszej drużyny. Jaki wynik pan przewiduje w sobotę? - 3-1 albo 3-2. Oczywiście dla Realu. To jeszcze na koniec. Dużo się mówiło w ostatnich tygodniach o możliwym transferze Roberta Lewandowskiego do Realu. Myśli pan, że to ciągle realne? - Trudne pytanie. Ale wiem, że tylko "Zizou" może o tym zdecydować. Rozmawiał w Kijowie Remigiusz Półtorak Liga Mistrzów: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy