Wśród piłkarzy Barcy wciąż żywa jest trauma, po tym jak w sierpniu 2020 roku Bayern rozbił "Dumę Katalonii" 8-2. A przecież tamta drużyna - z Lionelem Messim, Luisem Suarezem i Antoinem Griezmannem, wydawała się znacznie silniejsza od obecnej, mocno poturbowanej, ekipy Ronalda Koemana. Dziś monachijski potwór przyjechał do Barcelony jak po swoje. Zwłaszcza że Bayern, w przeciwieństwie do Barcelony, gdzie kontuzje wciąż leczą Sergio Aguero, Martin Braithwaite czy Ansu Fati, grał właściwie w optymalnym zestawieniu. Na ławce spotkanie zaczęli co prawda wracający do pełni zdrowia Serge Gnabry i Kingsley Coman, ale z powodzeniem zastąpili ich Jamal Musiala oraz Leroy Sane. Od pierwszych minut Bayern zepchnął rywala do defensywy, nie spiesząc się jednocześnie z szalonymi atakami. Tak, jakby piłkarze Juliana Nagelsmanna wiedzieli, że złamanie katalońskiej defensywy jest jedynie kwestią czasu. Barcelona kontratakowała, tak jak czynią to przeciwko Bayernowi zespoły pokroju Eintrachtu Frankfurt czy TSG Hoffenheim. Pierwsza okazja, by ustawić mecz, nadarzyła się w 10. minucie gry. Na linii pola karnego Ronald Araujo odepchnął rękami Roberta Lewandowskiego, ale ten za wszelką cenę starał się utrzymać na nogach. Być może dlatego arbiter nie odgwizdał faulu i nie pokazał też kartki obrońcy Barcelony. Kilka minut później groźnie z woleja uderzył Leroy Sane. Piłkę ręką odbił Marc-Andre ter Stegen, ta trafiła jeszcze go w głowę, dzięki czemu nie wpadła do bramki. Bramkarz Barcelony nie miał już tyle szczęścia w 34. minucie. Wtedy to, na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Thomas Mueller. Ter Stegen zapewne obroniłby jego uderzenie, lecz piłka odbiła się od pleców Erica Garcii i poleciała w przeciwny narożnik bramki. Golkiper był bez szans, a Mueller zdobył już swojego siódmego gola w szóstym meczu przeciwko Barcelonie. FC Barcelona - Bayern. Dwie bramki Roberta Lewandowskiego Tuż po zmianie stron powinna paść bramka na 2-0 dla monachijczyków. Lewandowski i Sane "rozklepali" defensywę rywala i drugi z nich miał przed sobą tylko ter Stegena. Strzelał z bliskiej odległości, lecz trafił w nogę niemieckiego bramkarza. Co się odwlecze, to nie uciecze. Kilka chwil później z 16 m sprytnie uderzył Musiala, a piłka odbiła się od słupka bramki Barcelony. Lewandowski tylko na to czekał - dopadł do piłki przed Araujo i podeszwą skierował ją do siatki - 2-0 w 56. minucie! Dla Lewandowskiego był to już 18. kolejny mecz Bayernu ze strzelonym golem. Po raz ostatni nie zdobył bramki w oficjalnym meczu Bawarczyków 12 lutego, podczas finału Klubowych Mistrzostw Świata! Mało? Mało. A przynajmniej dla Lewandowskiego! Polski snajper w końcówce meczu dobił jeszcze rywala, po raz drugi w tym meczu trafiając do bramki przeciwnika. Tym razem to wprowadzony za Musialę Serge Gnabry uderzył w słupek, a "Lewy" zaczaił się na piłkę. Ta okazja była trudniejsza, bowiem Polak miał przed sobą jeszcze Gerarda Pique, którego widowiskowo minął, a także bramkarza. Obaj nie zdołali powstrzymać potężnego Lewandowskiego. Ponadto "Lewy" umocnił się w klasyfikacji strzelców wszech czasów Ligi Mistrzów, z 75. bramkami na koncie zajmując trzecie miejsce. Wojciech Górski FC Barcelona - Bayern Monachium 0-3 (0-1) Bramki: 0-1 Mueller (34.), 0-2 Lewandowski (56.), 0-3 Lewandowski (85.). Liga Mistrzów: sprawdź wyniki, tabele i terminarz