FC Barcelona pokonała na Camp Nou Olympiakos Pireus 3-1 w trzeciej kolejce Ligi Mistrzów. "Duma Katalonii" jest liderem grupy D z kompletem punktów, natomiast Grecy legitymują się wciąż zerowym dorobkiem.
Dzisiaj w Barcelonie pogoda nie sprzyjała. Mocne opady deszczu przeszkadzały i piłkarzom, i kibicom.
We wtorek fani wrócili na Camp Nou, gdyż jak pamiętamy 1 października, ze względów bezpieczeństwa, jak ostatecznie poinformowano, spotkanie z Las Palmas w Primera Division odbyło się bez udziału publiczności. Tamtego dnia w Katalonii odbywało się referendum niepodległościowe, nieuznawane przez rząd w Madrycie, i na ulicach dochodziło do starć z policją.
Kibice przed spotkaniem rozwiesili transparent z napisem "Dialog, szacunek, sport".
Od początku meczu zarysowała się przewaga Barcelony. Brakowało jednak wykończenia akcji. Goście, dysponujący jeszcze dużym zapasem sił, potrafili się asekurować.
Jednak w 18. minucie padła pierwsza bramka dla "Dumy Katalonii". Sergio Busquets zagrał na prawą stronę do Gerarda Deulofeu, który dośrodkował w pole karne. Tam Dimitrios Nikolaou, starając się uprzedzić Lionela Messiego, posłał piłkę do własnej siatki.
Dwie minuty później indywidualna akcja Deulofeu zakończyła się jego strzałem z ostrego kąta, sparowanym przez Silvia Proto na rzut rożny.
W 24. minucie gospodarze byli bliscy podwyższenia prowadzenia. Po dośrodkowaniu Andresa Iniesty, Paulinho "główkował" z pola karnego, ale trafił piłką w poprzeczkę.
Przewaga Barcelony się nie zmniejszała. W 33. minucie Messi zagrał prostopadłą piłkę do Luisa Suareza, który w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Proto.
Przed przerwą "Duma Katalonii" straciła jednak Gerarda Pique, który w 42. minucie zobaczył czerwoną kartkę, w konsekwencji dwóch żółtych. Z prawej strony w pole karne rywala dośrodkował Deulofeu, a stoper gospodarzy wpakował ją do siatki. Piłka odbiła się jednak od jego ręki i nogi, a sędzia William Collum uznał, że to nie był odruchowy kontakt.
Po zmianie stron obraz gry zmienił się o tyle, że Olympiakios częściej utrzymywał się przy piłce i próbował czasami podejść pod pole karne rywala.
Gola strzeliła jednak Barcelona. Messi w 61. minucie trafił z rzutu wolnego. Była to 100. bramka Argentyńczyka w europejskich pucharach.
Trzy minuty później było już 3-0. L. Suarez zagrał na prawo do Messiego, który dobiegł z nią do linii końcowej i wycofał, a Lucas Digne przymierzył z pola karnego.
Potem Barcelona miała jeszcze okazje bramkowe, ale była nieskuteczna.
Za to honorowe trafienie stało się udziałem Olympiakosu. Z rzutu rożnego dośrodkował Konstantinos Fortounis, który w 71. minucie zmienił znanego z Legii Warszawa Vadisa Odjidję-Ofoe, a celną "główką" popisał się Nikolaou.
Bramki: 1-0 Nikolaou (18.. samobójcza), 2-0 Messi (61., z wolnego), Digne (64.), 3-1 Nikolau (89., głową).
Czerwona kartka - Pique (42. minuta, za drugą żółtą).
W drugim dzisiejszym meczu grupy D Juventus Turyn, z Wojciechem Szczęsnym na ławce, pokonał Sporting Lizbona 2-1
W Turynie zaczęło się niespodziewanie. W 12. minucie Mehdi Benatia stracił piłkę, na własnej połowie, Gelson Martins wyszedł w sytuacji sam na sam, ale jego strzał obronił Gianluigi Buffon, odbijając piłkę, która trafiła w nadbiegającego Aleksa Sandro i wpadła do siatki.
Wyrównanie padło w 29. minucie. Miralem Pjanić przymierzył z rzutu wolnego nie do obrony.
"Stara Dama" zwycięstwo zapewniła sobie w 84. minucie. Douglas Costa dośrodkował z lewej strony, a Mario Mandżukić wygrał pojedynek z obrońcą i głową posłał piłkę do siatki.
W tabeli Juventus jest drugi, z sześcioma punktami, a Sporting trzeci z tyloma właśnie "oczkami".
Paweł Pieprzyca
Bramki: 0-1 Alex Sandro (12., samobójcza), 1-1 Pjanić (29.), 2-1 Mandżukić (84.).