Liverpool był przez bukmacherów uznawany za faworyta tego spotkania, ale trener Jurgen Klopp od początku przestrzegał przed lekceważeniem rywala. Podczas przedmeczowej konferencji prasowej Niemiec wskazywał, że "Smoki" co roku meldują się w Lidze Mistrzów, a na krajowym podwórku są w ścisłej czołówce. Dodatkowym atutem Portugalczyków miał być własny - bardzo zresztą energetyczny - stadion. Trenerowi Sérgio Conceição nie brakowało jednak również negatywnych informacji. W ostatnim momencie z gry wypadł podstawowy środkowy obrońca Pepe. Jego miejsce na boisku musiał zająć więc Fabio Cardoso. Liga Mistrzów. FC Porto - Liverpool FC W pierwszych minutach rysowała się przewaga gości z Anglii. Bardzo aktywny był Mohamed Salah, który dublował pozycję Diogo Joty i czyhał na błędy defensywy gospodarzy. Po drugiej stronie odpowiedzialność starał się brać na siebie Luis Diaz. Kolumbijczyk operował na lewej flance, więc najczęściej pojedynkował się z Jordanem Hendersonem i Jamesem Milnerem. Po niespełna kwadransie plan taktyczny "Smoków" zaczął sypać się jeszcze bardziej. Do kontuzjowanego Pepe dołączył Otavio. Pomocnik odczuwał silny ból i musiał przedwcześnie opuścić boisko. Conceição posłał więc do gry Fabio Vieirę. To - jak się okazało - był dopiero początek problemów Porto. W 18. minucie gospodarze stracili bramkę. Dynamiczną akcję lewym skrzydłem przeprowadził Curtis Jones, a zakończył ją celnym strzałem. Piłkę odbił co prawda Diogo Costa, ale na tyle niefortunnie, że ta trafiła wprost pod nogi Salaha. Egipcjanin nie pomylił się i trafił do pustej bramki. Liga Mistrzów. Liverpool znacznie rozważniejszy niż z Milanem Po strzeleniu gola Liverpool uspokoił grę. "The Reds" wymieniali setki podań na obu połowach boiska. Nie było jednak mowy o heavy-metal football, jak mawiał niegdyś o grze swojej drużyny Jurgen Klopp. Liverpoolczykom wyraźnie zależało na tym, aby uniknąć błędów z pierwszej kolejki, kiedy to najpierw wyszli na prowadzenie z Milanem, później je stracili, a na koniec znów odzyskali. W Portugalii chcieli zdobyć trzy punkty, nie przemęczając się przy tym zbyt mocno. Swój plan realizowali konsekwentnie i skutecznie, ale przyznać trzeba, że również z pomocą rywali. W 45. minucie Sadio Mane podwyższył na 2:0, wykorzystując błąd bloku defensywnego Porto. Bramkarz nie porozumiał się z obrońcami i ostatecznie żaden z piłkarzy nie przeciął dośrodkowania Milnera. Do piłki dopadł więc Mane i podobnie jak wcześniej Salah, skierował ją do pustej bramki. FC Porto - Liverpool. “Smoki" zdobyły bramkę honorową Druga połowa mogła rozpocząć się od trzeciej bramki dla gości. Po raz kolejny źle zachowała się obrona Porto (tym razem w osobie Jeusa Corony), przez co piłka trafiła wprost pod nogi Diogo Joty. Portugalczyk starał się oddać sytuacyjny strzał, ale tym razem nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Kolejna bramka dla zespołu z Premier League była jednak tylko kwestią czasu. Stała się faktem w 60. minucie, a jej autorem był Mohamed Salah. Skrzydłowy wykorzystał dobre podanie od Curtisa Jonesa i w sytuacji sam na sam nie dał szans golkiperowi. Przy trzybramkowym prowadzeniu liverpoolczycy zdecydowanie spuścili z tonu. Słabszy okres gości szybko wykorzystali gospodarze. W 75. minucie Mehdi Taremi zdobył bramkę honorową. Irański napastnik główkował po centrze Fabio Vieiry, wyprzedzając spóźnionego w tej akcji Joe Gomeza. Liverpool pogrzebał nadzieje Porto Już dwie minuty później "The Reds" wybili jednak Portugalczykom z głów jakiekolwiek nadzieje na remis. Po raz kolejny gospodarzom zabrakło komunikacji w obronie, przez co bramkarz Diogo Costa wybiegł daleko poza pole karne, aby wybić piłkę. Uprzedził go jednak Roberto Firmino, który kopnął piłkę w stronę pustej bramki. Choć Costa usiłował wybijać ją w ostatnim momencie, ta przekroczyła jednak linię bramkową. W 81. minucie brazylijski napastnik Liverpoolu dobił zespół Porto. Po rzucie wolnym piłka odbiła się od muru ustawionego przez Diogo Costę i spadła pod nogi Firmino. Ten uderzył po ziemi, ustalając tym samym wynik meczu na 5:1. Po dwóch kolejkach Liverpool ma komplet punktów i przewodzi tabeli w grupie B. Jakub Żelepień