Sonny Kittel mecz z Karabachem Agdam rozpoczął na ławce rezerwowych. Pojawił się na placu gry dopiero w 81. minucie, zaliczając tym samym oficjalny debiut w Rakowie Częstochowa. W doliczonym czasie spotkania zdobył przedniej urody bramkę. Jak się okazało - na wagę triumfu. Mistrzowie Polski wygrali potyczkę 3-2 i są w korzystniejszej sytuacji przed rewanżem. Kibice odetchnęli z ulgą. Ekipa Dawida Szwargi prowadziła już różnicą dwóch bramek i pozwoliła rywalom doprowadzić do remisu. Z nieba do piekła i znów do nieba. Ogromne emocje w walce o Ligę Mistrzów Sonny Kittel bohaterem wieczoru. Podziękował kibicom Rakowa po polsku Kittel przywrócił żywe nadzieje na awans do III rundy kwalifikacji LM. Kapitalnym golem w jednej chwili "kupił" częstochowską publikę. A kolejne show dał już po końcowym gwizdku. - Jestem szczęśliwy, dziękuję za doping. Brawo "Medaliki"! - powiedział ładną polszczyzną w krótkim wideo wrzuconym na klubowego Twittera. Wkrótce potem kontynuował występ przed kamerami TVP Sport. Wypowiadał się bardzo swobodnie, mieszając język polski z angielskim i urozmaicając to gwarą śląską. Fani Rakowa, i nie tylko oni, byli zachwyceni luzem i wdziękiem zaprezentowanym przez 30-latka na wizji. Piłkarz Karabachu zachował się jak brutal. Był zdziwiony, że dostał kartkę Kittel ma śląskie korzenie, ale urodził się w Niemczech. Do tej pory nie grał w piłkę poza tym krajem. Z częstochowskim klubem podpisał trzyletni kontrakt raptem przed niespełna tygodniem. Nie każdy pamięta, że w 2017 roku ten właśnie zawodnik przymierzany był do gry w biało-czerwonych barwach. Zdążył nawet wyrobić polski paszport. Sprawa nie znalazła jednak spodziewanego finału.