FC Astana to stołeczny zespół, który na szerokie wody wypłynął dzięki prezydentowi Nursułtanowi Nazarbajewowi. To rządząca, od powstania samodzielnego państwa, głowa państwa. W 1997 roku, prezydent Kazachstanu przeniósł stolicę z Ałmat do Akmoły, której nazwę zmieniono na Astanę - po kazachsku dosłownie stolicę. Pod koniec 2008 roku, położono fundamenty pod budowę klubu, który w wizji Nazarbajewa miał być wizytówką, nie tylko Astany, ale i całego Kazachstanu. Wówczas doszło do połączenia FC Megasport z FC Ałma-Atą. Nowy klub przyjął nazwę Lokomotiv Astana, co było ukłonem w kierunku generalnego sponsora - kazachskich kolei państwowych. Podjęto również decyzję o budowanie Astana Areny, która po otwarciu została nowym stadionem narodowym oraz domem przyszłego potentata. FC Astana zaczęła ligowe rozgrywki od ekstraklasy, gdzie w pierwszym sezonie wywalczyła wicemistrzostwo. Kolejne trzy lata drużyna spędziła poza ligowym podium, ale dwukrotnie zgarnęła krajowy puchar. W 2013 roku stołeczny zespół ponownie sięgnął po wicemistrzostwo, a w zeszłym wywalczył pierwszy w historii tytuł. Od dwóch lat klub jest członkiem elitarnej grupy prezydenckich klubów, do której należą m.in. grupa kolarska oraz zespoły hokeja na lodzie (występujący w KHL) i koszykówki (grający w lidze VTB). Prezydencki patronat zobowiązuje klub do jasno niebiesko-żółtych barw, w których występują piłkarze. Stołeczny klub współpracuje z hiszpańskim Realem Sociedad oraz tureckim Galatasaray Stambuł. Partnerstwo działa na zasadzie wymiany doświadczeń, juniorów, a także organizacji zgrupowań i meczów towarzyskich. W 27-osobowej kadrze FC Astany, aż dziewiętnastu zawodników ma obywatelstwo Kazachstanu. Pozostali to Słoweniec, Rosjanin, Ukrainiec, Bośniak, Kolumbijczyk, Ghańczyk oraz przedstawiciele Demokratycznej Republiki Kongo i Republiki Środkowo Afrykańskiej. Średnia wieku piłkarzy wynosi niespełna 25 lat, a portal transfermarkt wycenia ich na niewiele ponad 13 milionów euro (dla porównania wartość rynkowa Lecha wynosi 19, a Legii 23 miliony w europejskiej walucie). Trenerem Astany jest Bułgar Stanimir Stoiłow, który w latach 2007 i 2009-2010 był selekcjonerem reprezentacji swojego kraju. W stołecznym zespole pracuje od czerwca ubiegłego roku, wcześniej pracował w Botewie Płowdiw, ale doświadczenie zbierał również w cypryjskim Anorthosisie Famagusta. Eliminacje Ligi Mistrzów, drużyna rozpoczęła, podobnie jak mistrz Polski, od drugiej rundy, gdzie ograła NK Maribor. W trzeciej rundzie kwalifikacyjnej FC Astana okazała się z kolei lepsza od fińskiego HJK Helsinki. W środę rozegra w Nikozji rewanżowe spotkanie z APOEL-em, którego pokonała 1-0 przed własną publicznością. Już we wtorek natomiast, na rewanżowe spotkanie ostatniej rundy eliminacyjnej wybiegną zawodnicy mistrza Albanii - Skenderbeu Korcze. Albańczycy przegrali co prawda z Dynamem Zagrzeb 1-2, ale w rewanżu mogą jeszcze odrobić straty. Wcześniej wyeliminowali Crusaders FC z Irlandii Północnej oraz mołdawskie Milsami. W odróżnieniu od Astany, Skenderbeu nie może liczyć na wsparcie finansowe od samego prezydenta kraju. Właścicielem klubu jest malutkie, niespełna 80-tysięczne miasto Korcze. Swoją egoztyczną nazwę, albański klub zawdzięcza Skanderbegowi - bohaterowi narodowemu Albanii, który żył w XV wieku. Przeciwnie do Kazachów, Skenderbeu Korcze ma bogatą, ponad stuletnią historię i sześć tytułów mistrza w dorobku. Od pięciu lat drużyna nie oddała rywalom tytułu i od pięciu lat próbuje sforsować bramy Ligi Mistrzów. Nigdy jednak nie udało jej się dotrzeć tak daleko i nawet w przypadku porażki z Dynamem, Skenderbeu zagra w fazie grupowej Ligi Europejskiej. O tym, że w klubie się nie przelewa, świadczy wartość zawodników. Wspomniany już wcześniej transfermarkt wycenia drużynę na sześć milionów euro, co w naszej lidze klasyfikowałoby ją w dolnej części tabeli. Skenderbeu i Astanę łączy jednak fakt, że oba kluby stawiają na rodzimych zawodników. W wyjściowej jedenastce Albańczyków na pierwszy mecz z Chorwatami z Zagrzebia, znalazło się zaledwie trzech obcokrajowców. Albański klub opiera się na "swoich", a z zagranicy, co bardzo modne w tym kraju, najbardziej lubi Brazylijczyków, których w kadrze jest trzech. Pozostali to Chorwat, Bułgar, Nigeryjczyk i Malijczyk. Drużynę mistrza Albanii prowadzi Mirel Josa, były 27-krotny reprezentant tego kraju. W przeszłości pracował między innymi w FK Tiranie. Skenderbeu prowadzi od 2012 roku, kiedy na ławce zastąpił doskonale znanego w Polsce - Stanislava Levy'ego. Bez względu na to, czy któremukolwiek z tych zespołów uda się otworzyć bramy Ligi Mistrzów i wystąpić w fazie grupowej tych rozgrywek, oba zasłużyły na słowa uznania. Mistrz Polski nie był w stanie przebić się nawet do rundy play-off. Oczywiście, miał trudniejszego rywala niż HJK czy Milsami, ale szczęście, wedle znanego powiedzenia, sprzyja lepszym. Autor: Kamil Kania