Po godzinie gry Red Bull wygrywał 2-0 i po remisie w pierwszym spotkaniu był już jedną nogą w fazie grupowej Champions League. W ciągu 120 sekund sytuacja zmieniła się jednak o 180 stopni. Crvena Zvezda odrobiła straty i mecz zakończył się wynikiem 2-2. Fani z Belgradu, którzy przyjechali do Salzburga w około 10-tysięcznej grupie, nie mogli powstrzymać swojego entuzjazmu i tuż po ostatnim gwizdku arbitra wbiegli na boisko, niemal dosłownie "zalewając" je swoją obecnością. Rozentuzjazmowani kibice ze szczęścia ściskali i podrzucali swoich ulubieńców w górę, a nawet... zrywali z nich ubrania, przez co Filip Stojković plac gry opuszczał jedynie w bieliźnie. Ochrona nawet nie próbowała powstrzymywać kibiców, widząc ich szalone reakcje. Choć zarząd Crveny Zvezdy z pewnością jest zachwycony awansem do fazy grupowej LM, to musi liczyć się z konsekwencjami zachowania kibiców. UEFA już od pewnego czasu zwraca baczną uwagę na zachowania kibiców, a podobny incydent nie może przejść bez echa. Crvena Zvezda już wcześniej została ukarana dwoma meczami domowymi bez udziału publiczności za rasistowskie zachowania kibiców we wcześniejszych meczach eliminacyjnych. Serbowie odwołali się od kary. WG <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-mistrzow-play-off,cid,636" target="_blank">Liga Mistrzów: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a>