Jest pan zaskoczony środowym remisem Legii z irlandzką drużyną? Jan Urban: Trudno nie być zaskoczonym. Oczekiwania wszystkich w stosunku do Legii są dużo większe i można się było spodziewać, że wypracuje sobie sporą przewagę przed rewanżem. Jednak to nie był dobry mecz w wykonaniu warszawskiej drużyny i trudno znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie. W kwalifikacjach do europejskich pucharów najważniejszy jest awans do kolejnej rundy. Jeżeli Legia przejdzie do następnej fazy, częściowo zatrze to negatywne wrażenie. Nie mieszajmy legionistów z błotem, bo czasami zdarza się gorszy mecz. Piłkarze Legii zespół St Patrick's Athletic porównują do walijskiego The New Saints, z którym warszawski zespół rywalizował rok temu, kiedy pan był trenerem mistrza Polski. - Pamiętam, że nieźle mi się dostało po rywalizacji z Walijczykami, choć wygraliśmy dwa mecze (3-1 i 1-0 - przyp. red). Jednak obecna sytuacja Legii przypomina mi okres, kiedy po raz pierwszy byłem szkoleniowcem tego zespołu. W 2008 roku rywalizowaliśmy z białoruskim FK Homel w pierwszej rundzie kwalifikacji Pucharu UEFA. Przy Łazienkowskiej padł bezbramkowy remis. Wtedy wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że zawiedliśmy i na wyjeździe musimy wygrać. Po dwóch tygodniach pokonaliśmy rywali na ich boisku 4-1. Dlatego "Wojskowym" będzie łatwiej w Dublinie. Oczywiście w środę sprawili przykrą niespodziankę, ale takich sytuacji nie unikniemy. Czy jakieś znaczenie miał fakt, że Legia dopiero rozpoczyna sezon, a St Patrick's jest w środku ligowych rozgrywek? - To nie ma znaczenia, jeżeli różnica między zespołami jest tak duża jak miało to miejsce przy Łazienkowskiej. Może to być widoczne na boisku, kiedy spotykają się drużyny w miarę wyrównane. Dlatego to nie może być usprawiedliwieniem dla legionistów. Poza tym najlepszym sprawdzianem dla nich powinien być mecz o Superpuchar z Zawiszą Bydgoszcz (2-3 - przyp. red). Nie rozumiem dlaczego najsilniejszy skład wystawia się dzień wcześniej w sparingu z izraelskim Hapolem Beer Szewa. Sparing nigdy nie będzie wyzwalał takich emocji jak mecz o stawkę. W końcówce poprzedniego sezonu zawodnicy Legii deklarowali, że wiosną pokonaliby Steauę Bukareszt, która w poprzednim sezonie wyeliminowała was w czwartej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. Zgodzi się pan z taką opinią? - Niestety w Polsce w dalszym ciągu panuje brak szacunku dla przeciwnika. Jeszcze jako piłkarz, a teraz jako trener, wolę mniej mówić, a więcej robić. Dopiero po osiągnięciu czegoś powinno się wygłaszać podobne deklaracje. Oczywiście trzeba być pewnym swoich umiejętności, ale nie należy zapominać o szacunku dla rywala. Jak ocenia pan szanse Legii w kolejnych rundach, jeżeli wygra w Dublinie? - Podopieczni Henninga Berga powinni być z meczu na mecz w coraz lepszej formie. Wiosną pokazali, że potrafią grać na wysokim poziomie. Jednak dziwi mnie bardzo krótki odpoczynek między sezonami, który teraz wyniósł zaledwie dwa tygodnie. To jest to czego najbardziej nie lubię w polskiej piłce. Rozbrat z futbolem jest zbyt krótki. W sezonie, w którym odbywały się mistrzostwa świata, w Hiszpanii piłkarze mieli półtora miesiąca wolnego. To bardzo dużo, ale nikt nie narzeka, ponieważ potem będą rywalizowali przez cały rok. Można grać dużo meczów, ale nie w tak krótkim okresie czasu jak w Polsce. Latem Legia pozyskała pięciu piłkarzy. - Nie oszukujmy się, to nie są wzmocnienia na miarę walki o Ligę Mistrzów. To raczej odpowiednie zabezpieczenie ławki rezerwowych. Podobnie jak władze Legii liczę, że ten zespół będzie grał w europejskich pucharach przynajmniej do grudnia. Z własnego doświadczenia wiem, że w takim sezonie potrzebna jest bardzo szeroka kadra. Trudy sezonu powodują przemęczenie i kontuzje, dlatego potrzebni będą zmiennicy. Jak przebiega pańska praca jako trenera Osasuny Pampeluna? - Wraz ze sztabem szkoleniowym koncentruję się na sprawach sportowych. Nie ma co ukrywać, że sytuacja jest niestabilna jeśli chodzi o sytuację finansową. Spodziewamy się, że niektórzy zawodnicy odejdą, oprócz tych, którzy już się z nami rozstali. Liczymy, że przed rozpoczęciem sezonu zniesiony zostanie nałożony na klub zakaz transferowy. Wówczas moglibyśmy pozyskać nowych graczy - oczywiście bezgotówkowo. Wypożyczenie zawodników stwarza nam możliwość uzupełnienia kadry.