Real Madryt musiał tylko nie zepsuć zaliczki z pierwszego starcia obu drużyn. Przed tygodniem na Etihad Stadium odrabiał straty dwukrotnie, ale ostatecznie wygrał spotkanie 3:2. Przed rewanżem trzeba było dużego kalibru wyobraźni, by zobaczyć mistrzów Hiszpanii za burtą Champions League. Manchester City w ostatniej kolejce ligowej rozgromił Newcastle United 4:0. Hat-trickiem w tym meczu popisał się Omar Marmoush, potrzebując do tego ledwie 14 minut. Na mecz z Realem wyszedł w podstawowej jedenastce. Będący nie w pełni sił Erling Haaland pozostał tym razem na ławce rezerwowych. Marciniak zaimponował w Lidze Mistrzów. A później spory przelew, to nie musi być koniec Mbappe królem Madrytu. Hat-trick Francuza pieczętuje awans do 1/8 finału "Królewscy" mieli prawo być sfrustrowani utratą pozycji lidera w La Liga. Ale nawet jeśli tak było, nie dali tego po sobie poznać. Gra toczyła się dokładnie trzy minuty i 35 sekund, gdy Kylian Mbappe przelobował Edersona z linii pola karnego i zrobiło się 1:0. To najszybsza bramka Realu w historii Ligi Mistrzów zdobyta w potyczce rewanżowej. Poprzedziło ją 17 podań. Francuz uderzył przytomnie bez przyjęcia i - jak się miało okazać - była to tylko przygrywka do spektaklu w jego wykonaniu. Już w ósmej minucie goście musieli dokonać wymuszonej zmiany. Murawę z powodu kontuzji opuścił John Stones, a jego miejsce zajął Nathan Ake. Defensywa "The Citizens" bez względu na konfigurację była jednak tego dnia zupełnie bezradna wobec skuteczności Mbappe. Francuski snajper podwyższył prowadzenie madrytczyków w 33. minucie. W polu karnym otrzymał podanie od Rodrygo, nic sobie nie robił z bliskiej asysty czterech rywali i kąśliwym strzałem pokonał Edersona po raz drugi. Rolę defensora udanie parodiował w tej akcji Joszko Gvardiol, podobnie jak przy pierwszym golu Ruben Dias. Do przerwy 2:0, w dwumeczu 5:2. Czy po zmianie stron mogło dojść do cudu? Na pewno nie z udziałem tak rozbitej mentalnie ekipy, jaką w tym sezonie tworzą wybrańcy Josepa Guardioli. Hiszpański szkoleniowiec po 45 minutach nie zdecydował się na żadną zmianę, co również ma swoją wymowę. Pierwszy celny strzał gości? Odnotowano go dopiero w 76. minucie. Wtedy "Los Blancos" prowadzili już 3:0. Po godzinie gry znakomity występ trzecim trafieniem zwieńczył Mbappe. Tym razem zachwycił precyzją uderzenia z 16 metrów. Gdy schodził z murawy niespełna kwadrans przed końcowym gwizdkiem, publika żegnała go jak cesarza. Już w doliczonym czasie gry honorową bramkę dla MC zdobył Nico Gonzalez. Znalazł się pierwszy przy piłce odbitej od poprzeczki po strzale Mamousha z rzutu wolnego. Analiza VAR nie wykazała pozycji spalonej. Piłkarze Realu zagrają w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Myślami szybko jednak wrócą na krajowe podwórko. Tam batalia o tytuł zapowiada się nie mniej fascynująco niż pogoń Mbappe za Robertem Lewandowskim w wyścigu po Trofeo Pichichi.