Kapitan reprezentacji Polski szybko udowodnił, że obawy, czy odnajdzie się w nowym miejscu, były bezzasadne. Może w spotkaniach towarzyskich nie był jeszcze w najwyższej formie, może potrzebował chwili na znalezienie wspólnego języka z nowymi kolegami, ale po niecałych dwóch miesiącach jego rola w ekipie ze stolicy Katalonii jest już taka sama, jak ta, którą pełnił w Bayernie - to głównie na jego barkach spoczywają losy meczów i poprzez swoje gole wyprowadza klub na wyższy poziom. Co ciekawe, o wiele mniej mówi się o Leo Messim i Cristiano Ronaldo, czyli zawodnikach, do których niektórzy nie śmieli Lewandowskiego porównywać. Twierdzili, że to nie ta półka. Dziś to porównanie też niezupełnie jest na miejscu, ale z innego powodu, bo to Robert może patrzeć z góry na Portugalczyka i Argentyńczyka. Liga Mistrzów: Nie tylko Robert Lewandowski. Na boisku pokazali się Zieliński i Milik W wielkim stylu przypomniał o sobie Piotr Zieliński. I też mieliśmy tu piękną historię, bo w rywalizacji z Liverpoolem nasz reprezentant strzelił dwa gole i zaliczył świetną asystę. Trochę wywołał go do tablicy trener "The Reds", Jurgen Klopp twierdząc przed tym spotkaniem, że "Piotr jest znakomitym piłkarzem, wokół którego Napoli może budować nową drużynę". Najwyraźniej słowa niemieckiego menedżera zadziałały na niego motywująco, bo dał prawdziwy koncert. Na taki mecz Zielińskiego w reprezentacji Polski czekamy od dawna. Lata mijają, a wciąż się nie doczekaliśmy niczego tak spektakularnego. I to jest chyba ostatni dzwonek, kiedy można mieć jeszcze nadzieję, że jego forma eksploduje. Piotr ma 28 lat i chciałbym, żeby udowodnił, że jest po prostu typem piłkarza późno dojrzewającego. No bo już za dwa lata, gdy z przodu w metryce wskoczy mu cyfra trzy, trudno będzie się łudzić. Aczkolwiek nawet dziś podchodzę do tego z rezerwą, bo tyle razy już podobne moje (i pewnie nie tylko moje) nadzieje okazywały się płonne, że wolę być podczas mundialu w Katarze mile zaskoczony, niż po raz kolejny rozczarowany. Dlatego raczej skłaniam się ku opinii, że wtorkowy występ był tylko rzadkim, aczkolwiek bardzo efektownym wyskokiem. Napisałem w pierwszych zdaniach, że był to prawie idealny tydzień, bo do szczęścia zabrakło gola Arkadiusza Milika i wygranej Juventusu. Arek co prawda miał wyśmienitą okazję, ale jej nie wykorzystał. Szkoda, bo jeśli Arek chce (w co nie wątpię) być uznany za zawodnika światowej klasy, to takie okazje musi wykorzystywać. Bo takie bramki robią różnicę i wtedy kibice zaczynają zawodnika uważać za topowego piłkarza. Tak samo Piotr Zieliński nie może grać świetnie tylko okazyjnie. Talent i możliwości nie są w piłce najważniejsze. Najcenniejszą i najważniejszą umiejętnością jest wykorzystanie tego talentu na boisku. I nie od czasu do czasu, trzeba to robić regularnie. Nasi piłkarze mają wspaniały wzór do naśladowania, a jednocześnie kolegę z boiska (Roberta Lewandowskiego), który może im pomóc wejść na najwyższy poziom. Czas, żeby z tej wyjątkowej okazji zaczęli korzystać. Zobacz także: Algorytm też nie miał wątpliwości - Lewandowski najlepszy w Lidze Mistrzów