Kiedy poznaliśmy półfinałowe pary tego sezonu Ligi Mistrzów, skojarzenia były jasne. Kibice i eksperci ekscytowali się wizją rewanżu Manchesteru City z Realem Madryt. Oba zespoły wpadły bowiem na siebie przed rokiem na dokładnie tym samym etapie rozgrywek. Wówczas, po fenomenalnym spotkaniu, w Anglii gospodarze wygrali 4:3. Rewanż w stolicy Hiszpanii również długo układał się po ich myśli - do 73. minuty utrzymywał się bezbramkowy remis, a później gola strzelił Ryiad Mahrez i zrobiło się 5:3 w dwumeczu. To, co wydarzyło się w samej końcówce meczu, stało się już legendarne. Rodrygo zdobył dwie bramki w 90. i 91. minucie, doprowadzając tym samym do dogrywki. W niej kropkę nad "i" postawił natomiast Karim Benzema, który ustalił wynik na 3:1. Do finału awansowali więc "Królewscy" - i wygrali całe rozgrywki. Real - Manchester City: Goście grali, gospodarze strzelili Tym razem "Obywatele" zyskali jednak poważny argument, którego brakowało im przed rokiem. To rzecz jasna światowej klasy napastnik Erling Haaland, który stał się postrachem nie tylko Premier League, ale i całej Europy. Półfinałowa potyczka z Realem Madryt miała być dla Norwega kolejnym z trudnych egzaminów piłkarskiej dojrzałości. Tym bardziej, że 22-latek nie miał jeszcze nigdy wcześniej okazji wystąpić na Estadio Santiago Bernabeu, a przecież magia tego obiektu zmiękczyła kolana już niejednemu wybitnemu zawodnikowi. W przypadku Haalanda i jego kolegów początek meczu wskazywał jednak na to, że bojaźń jest im obca. Przyjezdni od pierwszej minuty narzucali swoje warunki i atakowali Real wysokim pressingiem. Dobrą okazję miał między innymi Kevin De Bruyne, który zdecydował się na strzał ze skraju pola karnego. Z dużym trudem piłkę sparował Thibaut Coutrois. Później belgijskiego golkipera postraszył jeszcze Haaland - raz głową, a raz nogą. Rozczarowywał za to Real. Gospodarze obudzili się dopiero w końcówce pierwszej połowy, ale za to od razu byli piekielnie skuteczni. W 36. minucie pierwszy celny strzał po stronie madrytczyków oddał Vinicius Junior, a bezradny w tej sytuacji był Ederson. Liga Mistrzów: Remis Realu z Manchesterem City "Królewscy" przejęli inicjatywę, a to oznaczało dla City problemy. Wydawało się, że miejscowi idą po drugiego gola, tymczasem przebieg meczu zaskoczył kibiców po raz kolejny. Oto bowiem do wyrównania doprowadził Kevin De Bruyne. Belg oddał silny strzał po ziemi i pokonał Courtoisa. Obie drużyny do końca meczu starały się o kolejnego gola, który postawiłby je w świetnej sytuacji przed rewanżem. Ostatecznie trafień się jednak nie doczekaliśmy. Po pierwszym spotkaniu jest więc 1:1, a wszystko rozstrzygnie się za tydzień w Manchesterze. Jakub Żelepień, Interia