- Kiedy się wychodzi na murawę w meczach Champions League, zawodnik czuje, że tu wszystko jest perfekcyjnie zorganizowane - dodał Dudek. - Mój debiut z Feyenoordem przypadł na mecz z Juventusem w Turynie. Przegraliśmy 1:5, czułem się okropnie. Jednak rewanż to osobna historia. W Rotterdamie wygraliśmy 2:0. Teraz na murze stadionu wisi tablica upamiętniająca tamten mecz - wspominał polski bramkarz. - Inaczej do rywalizacji podchodzono w Liverpoolu. Jak przyszedłem na Anfield, byłem jednym z nielicznych, którzy już w LM grali, mimo to oczekiwano od nas wiele. To, co osiągnęliśmy rok temu, było niesamowite, każdy kolejny mecz był trudniejszy, ale pokonaliśmy Juventus, Chelsea i na koniec Milan. To było jak sen. Jak bajka.... - podkreślił. "The Reds", podobnie jak Legia Warszawa, o prawo gry w fazie grupowej Ligi Mistrzów będą walczyć w 3. rundzie eliminacji. Przeciwnikiem klubu z Anfield Road jest izraelski Maccabi Hajfa. Pierwszy mecz w środę w Liverpoolu. Prawdopodobnie Dudek będzie oglądał to spotkanie z ławki rezerwowych. Dla menedżera Liverpoolu Rafaela Beniteza wciąż numerem jeden jest Jose Reina.